Wiadomości astronomiczne z internetu
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Odłamki z uderzeń w Księżyc spadają na Ziemię zaskakująco często. Dowodów jest mnóstwo
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Nie ma na nocnym niebie bardziej usianego kraterami obiektu niż Księżyc. Kratery na jego powierzchni nie wzięły się znikąd. Każdy z nich jest śladem po uderzeniu mniejszej lub większej kosmicznej skały. W wielu takich uderzeniach z powierzchni Srebrnego Globu z potężną prędkością wybijane są różnego rozmiaru odłamki skalne. Naukowcy od dawna zastanawiali się nad tym, ile z nich po wyrwaniu z powierzchni Księżyca, może trafić na Ziemię. W końcu uzyskaliśmy odpowiedź i jest ona zaskakująca.
Niezależnie z jakiej odległości spojrzymy na Księżyc, zobaczymy na nim kratery, od najmniejszych powstałych w zderzeniach z ziarnami pyłu międzyplanetarnego, po największe, które są pozostałościami po zderzeniach z gigantycznymi planetoidami. Warto tutaj podkreślić, że większość kraterów na Księżycu powstała około czterech miliardów lat temu w fazie intensywnego bombardowania planet Układu Słonecznego przez liczne planetoidy i komety.
Choć Ziemia także była bombardowana licznymi obiektami, siły geologiczne, pogoda i erozja skutecznie usunęły ślady zderzeń sprzed kilku miliardów lat. Księżyc jest jednak inny: nie ma tam atmosfery, która spowalniałaby zmierzające ku powierzchni obiekty, a na dodatek nie ma tam żadnej aktywności tektonicznej, która mogłaby usuwać ślady dawnych zderzeń. Efekt? Księżyc stanowi prawdziwą bibliotekę informacji o burzliwych początkach Układu Słonecznego.
Gdy na Księżycu dochodzi do uderzenia o dużej energii, część wyrzucanych przez niego szczątków może przemieszczać się wystarczająco szybko, aby przezwyciężyć grawitację Księżyca i już nie powrócić na jego powierzchnię. O ile część takiej materii może pozostać w układzie Ziemia-Księżyc, czasami nawet doprowadzić do powstania miniksiężyca Ziemi, o tyle część może wybrać się w podróż z Księżyca na Ziemię. Ile takich podróżników z Księżyca trafiło na Ziemię? Tym zagadnieniem zajęli się ostatnio naukowcy pracujący pod kierownictwem Jose Daniela Castro-Cisnerosa. Wyniki ich prac okazały się zaskakujące.
Badacze wykorzystali w swojej pracy zaawansowane symulacje komputerowe, aby zbadać trajektorie lotu obiektów wybitych z powierzchni Księżyca.
Wcześniej już naukowcy zajmowali się tymi badaniami, ale nowe symulacje przeprowadzone za pomocą oprogramowania REBOUND dały znacznie dokładniejsze wyniki uwzględniające także interakcje między Ziemią a Księżycem w dłuższych okresach sięgających 100 000 lat. Jakby tego było mało, po raz pierwszy naukowcy uwzględnili w swoich badaniach bardziej realistyczny rozkład prędkości wyrzucanych odłamków, który lepiej odzwierciedla chaotyczną naturę uderzeń w powierzchnię Księżyca.
Symulacje śledziły niezliczone wirtualne cząstki odłamków od momentu, w którym opuściły powierzchnię Księżyca. Naukowcy sprawdzali następnie dane co pięć lat i odnotowywali każdy przypadek, w którym cząstka znalazła się w odległości 100 kilometrów od powierzchni Ziemi, oznaczając takie zdarzenie jako zderzenie.
Wyniki były zaskakujące. Okazało się bowiem, że około 22,6 proc. wszystkich skał wyrzuconych z powierzchni Księżyca ostatecznie kończyło na Ziemi. Połowa tych zderzeń miała miejsce w ciągu 10 000 lat od wybicia z powierzchni Księżyca.
Wystarczy spojrzeć na Księżyc i zobaczyć, ile mamy tam kraterów. Kiedy uświadomimy sobie, jak wiele skał zostało wyrwanych z powierzchni Srebrnego Globu przez ostatnie cztery miliardy lat i połączymy to z faktem, że ponad 22 proc. tej materii trafiło ostatecznie na Ziemię, dojdziemy do wniosku, że skał księżycowych na powierzchni naszej planety jest więcej, niż nam się zdawało. Kto wie, być może o jedną z nich zdarzyło wam się nieświadomie potknąć w czasie swojego życia.
Jedno jest pewne: do uderzeń w Księżyc dochodzi także i teraz, a to oznacza, że księżycowi turyści będą spadać na powierzchnię Ziemi jeszcze bardzo długo.
https://www.focus.pl/artykul/odlamki-ks ... -na-ziemie
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Nie ma na nocnym niebie bardziej usianego kraterami obiektu niż Księżyc. Kratery na jego powierzchni nie wzięły się znikąd. Każdy z nich jest śladem po uderzeniu mniejszej lub większej kosmicznej skały. W wielu takich uderzeniach z powierzchni Srebrnego Globu z potężną prędkością wybijane są różnego rozmiaru odłamki skalne. Naukowcy od dawna zastanawiali się nad tym, ile z nich po wyrwaniu z powierzchni Księżyca, może trafić na Ziemię. W końcu uzyskaliśmy odpowiedź i jest ona zaskakująca.
Niezależnie z jakiej odległości spojrzymy na Księżyc, zobaczymy na nim kratery, od najmniejszych powstałych w zderzeniach z ziarnami pyłu międzyplanetarnego, po największe, które są pozostałościami po zderzeniach z gigantycznymi planetoidami. Warto tutaj podkreślić, że większość kraterów na Księżycu powstała około czterech miliardów lat temu w fazie intensywnego bombardowania planet Układu Słonecznego przez liczne planetoidy i komety.
Choć Ziemia także była bombardowana licznymi obiektami, siły geologiczne, pogoda i erozja skutecznie usunęły ślady zderzeń sprzed kilku miliardów lat. Księżyc jest jednak inny: nie ma tam atmosfery, która spowalniałaby zmierzające ku powierzchni obiekty, a na dodatek nie ma tam żadnej aktywności tektonicznej, która mogłaby usuwać ślady dawnych zderzeń. Efekt? Księżyc stanowi prawdziwą bibliotekę informacji o burzliwych początkach Układu Słonecznego.
Gdy na Księżycu dochodzi do uderzenia o dużej energii, część wyrzucanych przez niego szczątków może przemieszczać się wystarczająco szybko, aby przezwyciężyć grawitację Księżyca i już nie powrócić na jego powierzchnię. O ile część takiej materii może pozostać w układzie Ziemia-Księżyc, czasami nawet doprowadzić do powstania miniksiężyca Ziemi, o tyle część może wybrać się w podróż z Księżyca na Ziemię. Ile takich podróżników z Księżyca trafiło na Ziemię? Tym zagadnieniem zajęli się ostatnio naukowcy pracujący pod kierownictwem Jose Daniela Castro-Cisnerosa. Wyniki ich prac okazały się zaskakujące.
Badacze wykorzystali w swojej pracy zaawansowane symulacje komputerowe, aby zbadać trajektorie lotu obiektów wybitych z powierzchni Księżyca.
Wcześniej już naukowcy zajmowali się tymi badaniami, ale nowe symulacje przeprowadzone za pomocą oprogramowania REBOUND dały znacznie dokładniejsze wyniki uwzględniające także interakcje między Ziemią a Księżycem w dłuższych okresach sięgających 100 000 lat. Jakby tego było mało, po raz pierwszy naukowcy uwzględnili w swoich badaniach bardziej realistyczny rozkład prędkości wyrzucanych odłamków, który lepiej odzwierciedla chaotyczną naturę uderzeń w powierzchnię Księżyca.
Symulacje śledziły niezliczone wirtualne cząstki odłamków od momentu, w którym opuściły powierzchnię Księżyca. Naukowcy sprawdzali następnie dane co pięć lat i odnotowywali każdy przypadek, w którym cząstka znalazła się w odległości 100 kilometrów od powierzchni Ziemi, oznaczając takie zdarzenie jako zderzenie.
Wyniki były zaskakujące. Okazało się bowiem, że około 22,6 proc. wszystkich skał wyrzuconych z powierzchni Księżyca ostatecznie kończyło na Ziemi. Połowa tych zderzeń miała miejsce w ciągu 10 000 lat od wybicia z powierzchni Księżyca.
Wystarczy spojrzeć na Księżyc i zobaczyć, ile mamy tam kraterów. Kiedy uświadomimy sobie, jak wiele skał zostało wyrwanych z powierzchni Srebrnego Globu przez ostatnie cztery miliardy lat i połączymy to z faktem, że ponad 22 proc. tej materii trafiło ostatecznie na Ziemię, dojdziemy do wniosku, że skał księżycowych na powierzchni naszej planety jest więcej, niż nam się zdawało. Kto wie, być może o jedną z nich zdarzyło wam się nieświadomie potknąć w czasie swojego życia.
Jedno jest pewne: do uderzeń w Księżyc dochodzi także i teraz, a to oznacza, że księżycowi turyści będą spadać na powierzchnię Ziemi jeszcze bardzo długo.
https://www.focus.pl/artykul/odlamki-ks ... -na-ziemie
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Orbita Księżyca zdobyta przez japoński lądownik
2025-05-08. Wojciech Kaczanowski
Japońska firma ispace poinformowała o wejściu komercyjnego lądownika Resilience na orbitę Księżyca. Sukces następuje po kwietniowym zakończeniu serii manewrów orbitalnych, sprawdzających systemy lądownika.
Informacja o osiągnięciu kolejnego kamienia milowego podczas misji lądownika Resilience została opublikowana przez firmę ispace 7 maja 2025 r. Wejście na orbitę Księżyca wymagało zdalnego uruchomienia głównego silnika przez Centrum Kontroli Misji w Nihonbashi w Tokio. Silnik pracował przez około 9 minut, co stanowi dotychczasowy rekord trwającej misji.
Sukces goni sukces
W kwietniu br. na łamach naszego portalu informowaliśmy o osiągnięciu kolejnego kamienia milowego przez lądownik Resilience. Mowa o zakończonej serii manewrów orbitalnych, które były ostatnim sprawdzianem przed wejściem na orbitę naturalnego satelity Ziemi. Interesującym faktem może być najdłuższa odległość sondy od Ziemi - 1,1 miliona kilometrów.
Kontrolerzy misji przygotowują się obecnie do przeprowadzenia kolejnej serii przed lądowaniem w pobliżu Mare Frigoris, zaplanowanym na 5 czerwca. „Do tej pory pomyślnie ukończyliśmy manewry, wykorzystując doświadczenie operacyjne zdobyte w Misji 1, i jestem bardzo dumny z załogi, która pomyślnie ukończyła najważniejszy manewr i weszła na orbitę księżycową. Będziemy kontynuować ostrożne operacje i dokładne przygotowania, aby zapewnić sukces lądowania na Księżycu”. - skomentował Takeshi Hakamada, założyciel i dyrektor generalny ispace.
Historia lądownika Resilience
Resilience został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w połowie stycznia 2025 r. przy pomocy rakiety Falcon 9 od SpaceX. W owiewce rakiety znalazł się ponadto lądownik Blue Ghost od amerykańskiej Firefly Aerospace. Ten jednak zaliczył lądowanie na Księżycu znacznie wcześniej - 2 marca 2025 r.
Resilience to lądownik typu Hakuto-R, który wykonał już misję na Srebrny Glob w 2023 r., natomiast rozbił się w końcowej fazie misji. Przyczyną był błąd w oprogramowaniu, na podstawie którego komputer zignorował informację o wysokości 5 km od powierzchni Księżyca. Lądownik z prędkością około 100 m/s uderzył o powierzchnię.
Tym razem ispace wprowadziło zmiany w ulepszenia w elementach konstrukcyjnych i oprogramowaniu. Zdecydowano również o innej trajektorii, dzięki czemu Japończycy przeprowadzą więcej testów przed kolejnymi misjami komercyjnymi.
Wizualizacja lądownika Hakuto-R na orbicie Księżyca.
Autor. Ispace
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/so ... i-ladownik
2025-05-08. Wojciech Kaczanowski
Japońska firma ispace poinformowała o wejściu komercyjnego lądownika Resilience na orbitę Księżyca. Sukces następuje po kwietniowym zakończeniu serii manewrów orbitalnych, sprawdzających systemy lądownika.
Informacja o osiągnięciu kolejnego kamienia milowego podczas misji lądownika Resilience została opublikowana przez firmę ispace 7 maja 2025 r. Wejście na orbitę Księżyca wymagało zdalnego uruchomienia głównego silnika przez Centrum Kontroli Misji w Nihonbashi w Tokio. Silnik pracował przez około 9 minut, co stanowi dotychczasowy rekord trwającej misji.
Sukces goni sukces
W kwietniu br. na łamach naszego portalu informowaliśmy o osiągnięciu kolejnego kamienia milowego przez lądownik Resilience. Mowa o zakończonej serii manewrów orbitalnych, które były ostatnim sprawdzianem przed wejściem na orbitę naturalnego satelity Ziemi. Interesującym faktem może być najdłuższa odległość sondy od Ziemi - 1,1 miliona kilometrów.
Kontrolerzy misji przygotowują się obecnie do przeprowadzenia kolejnej serii przed lądowaniem w pobliżu Mare Frigoris, zaplanowanym na 5 czerwca. „Do tej pory pomyślnie ukończyliśmy manewry, wykorzystując doświadczenie operacyjne zdobyte w Misji 1, i jestem bardzo dumny z załogi, która pomyślnie ukończyła najważniejszy manewr i weszła na orbitę księżycową. Będziemy kontynuować ostrożne operacje i dokładne przygotowania, aby zapewnić sukces lądowania na Księżycu”. - skomentował Takeshi Hakamada, założyciel i dyrektor generalny ispace.
Historia lądownika Resilience
Resilience został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w połowie stycznia 2025 r. przy pomocy rakiety Falcon 9 od SpaceX. W owiewce rakiety znalazł się ponadto lądownik Blue Ghost od amerykańskiej Firefly Aerospace. Ten jednak zaliczył lądowanie na Księżycu znacznie wcześniej - 2 marca 2025 r.
Resilience to lądownik typu Hakuto-R, który wykonał już misję na Srebrny Glob w 2023 r., natomiast rozbił się w końcowej fazie misji. Przyczyną był błąd w oprogramowaniu, na podstawie którego komputer zignorował informację o wysokości 5 km od powierzchni Księżyca. Lądownik z prędkością około 100 m/s uderzył o powierzchnię.
Tym razem ispace wprowadziło zmiany w ulepszenia w elementach konstrukcyjnych i oprogramowaniu. Zdecydowano również o innej trajektorii, dzięki czemu Japończycy przeprowadzą więcej testów przed kolejnymi misjami komercyjnymi.
Wizualizacja lądownika Hakuto-R na orbicie Księżyca.
Autor. Ispace
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/so ... i-ladownik
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Ciemna mgławica kryjąca gniazdo nowo powstałych gwiazd
2025-05-08.
Dark Energy Camera dostrzega kałużę kosmicznego atramentu plamiącą rozgwieżdżone niebo.
Niebiański cień znany jako obłok molekularny Zachodni Cyrkiel skrada się na tym zdjęciu wykonanym z Chile za pomocą 570-megapikselowej kamery Dark Energy Camera. W obrębie nieprzezroczystych granic tego gwiezdnego żłobka, młode gwiazdy zapalają się w zimnym, gęstym gazie i pyle, podczas gdy wypływy wyrzucają resztki materii w przestrzeń kosmiczną.
Ta kręta, mroczna forma, podkreślona przez gęsto upakowane gwiezdne tło, to obłok molekularny Zachodniego Cyrkla – region bogaty w gaz i pył, znany z tego, że jest gospodarzem nowo powstałych gwiazd. Obłoki molekularne, kolebki gwiazdotwórcze, to obłoki międzygwiazdowe, które są tak gęste i zimne, że znajdujące się w nich atomy łączą się ze sobą, tworząc cząsteczki. Niektóre z nich, takie jak Zachodni Cyrkiel, są tak gęste, że światło nie może przez nie przenikać, co nadaje im ciemny, cętkowany wygląd i sprawia, że nazywane są ciemnymi mgławicami. Rozkwitająca populacja młodych gwiazd w tym obłoku dała astronomom możliwość wglądu w procesy napędzające formowanie się gwiazd i ewolucję obłoków molekularnych.
Powyższe zdjęcie zostało zarejestrowane za pomocą DECam. Przedstawia zachodnią część większego obłoku molekularnego Cyrkla, imponującego obiektu niebieskiego znajdującego się około 2500 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Cyrkla. Rozciąga się on na 180 lat świetlnych i ma masę 250 000 razy większą od Słońca.
Zachodni Cyrkiel znany jest z tego, że zawiera dziesiątki młodych obiektów gwiazdowych – gwiazd, które znajdują się we wczesnych stadiach rozwoju. Pomimo tego, że są one spowite gęstym gazem i pyłem, te młode gwiazdy dają o sobie znać. Przy powiększeniu można dostrzec w wężowatych wąsach Zachodniego Cyrkla różne wskazówki dotyczące ich obecności.
Jedną z oznak nowo powstałych gwiazd są rozproszone kieszenie światła widoczne przez mętne chmury. Światło to pochodzi od aktywnie formujących się gwiazd, a wnęki wokół nich zostały wyrzeźbione przez wypływy molekularne – potężne strumienie wyrzucane z protogwiazd jako sposób na uwolnienie gazu i pędu nagromadzonego podczas formowania. Te energetyczne wypływy są znacznie łatwiejsze do odnalezienia przez astronomów niż same gwiazdy i stanowią potężne narzędzie do badania gwiezdnych żłobków.
Wiele jasnych punktów widocznych w ciemnych obłokach wskazuje na pozycje młodych gwiazd, które wyrzuciły otaczającą je materię. Wiele źródeł wypływu można dostrzec w centralnym czarnym pióropuszu Zachodniego Cyrkla, obszarze znanym jako region Cir-MMS, który luźno przypomina wyciągniętą w dół dłoń z długimi, mrocznymi palcami. W pobliżu środka tego obszaru promieniowanie nowonarodzonej gwiazdy wyrzeźbiło wnękę wewnątrz nieprzezroczystego obłoku. W skrajnym lewym dolnym rogu centralnego obłoku kolejna gwiazda ogłasza swoje narodziny eksplozją światła.
Inną oznaką formowania się gwiazd, których nie brakuje w Zachodnim Cyrklu, jest obecność obiektów Herbiga-Haro (HH). Obiekty HH to świecące na czerwono plamy mgławic, powszechnie występujące w pobliżu nowo narodzonych gwiazd. Tworzą się one, gdy szybko poruszający się gaz wyrzucany przez gwiazdy rozbija się o wolniej poruszający się gaz w otaczającym obłoku molekularnym lub ośrodku międzygwiazdowym. Wizualne skanowanie Zachodniego Cyrkla ujawni niezliczone obiekty HH. Na lewo od Cir-MMS można dostrzec trzy niedawno odkryte obiekty HH, przemykające po powierzchni ciemnych obłoków.
Badanie wypływów w Zachodnim Cyrklu może dostarczyć cennych wskazówek na temat procesu formowania się gwiazd, a także ujawnić, w jaki sposób młode gwiazdy wpływają na swoje otoczenie. Dzięki tak dużej różnorodności wypływów stanowi ona naturalne laboratorium do badania nie tylko cykli życia gwiazd, ale także dynamiki obłoków molekularnych i mechanizmów rządzących ewolucją galaktyk. Występujące tam masywne wypływy mogą nawet przypominać warunki, w których uformował się nasz Układ Słoneczny, dając nam wgląd w procesy, które doprowadziły do naszego pojawienia się we Wszechświecie.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
• Circinus West: A Dark Nebula Harboring a Nest of Newly Formed Stars
Źródło: NOIRLab
Na ilustracji: Obłok molekularny Zachodniego Cyrkla. Źródło: CTIO/NOIRLab/DOE/NSF/AURA. Obróbka zdjęcia: T.A. Rector (University of Alaska Anchorage/NSF NOIRLab), D. de Martin & M. Kosari (NSF NOIRLab)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ci ... ych-gwiazd
2025-05-08.
Dark Energy Camera dostrzega kałużę kosmicznego atramentu plamiącą rozgwieżdżone niebo.
Niebiański cień znany jako obłok molekularny Zachodni Cyrkiel skrada się na tym zdjęciu wykonanym z Chile za pomocą 570-megapikselowej kamery Dark Energy Camera. W obrębie nieprzezroczystych granic tego gwiezdnego żłobka, młode gwiazdy zapalają się w zimnym, gęstym gazie i pyle, podczas gdy wypływy wyrzucają resztki materii w przestrzeń kosmiczną.
Ta kręta, mroczna forma, podkreślona przez gęsto upakowane gwiezdne tło, to obłok molekularny Zachodniego Cyrkla – region bogaty w gaz i pył, znany z tego, że jest gospodarzem nowo powstałych gwiazd. Obłoki molekularne, kolebki gwiazdotwórcze, to obłoki międzygwiazdowe, które są tak gęste i zimne, że znajdujące się w nich atomy łączą się ze sobą, tworząc cząsteczki. Niektóre z nich, takie jak Zachodni Cyrkiel, są tak gęste, że światło nie może przez nie przenikać, co nadaje im ciemny, cętkowany wygląd i sprawia, że nazywane są ciemnymi mgławicami. Rozkwitająca populacja młodych gwiazd w tym obłoku dała astronomom możliwość wglądu w procesy napędzające formowanie się gwiazd i ewolucję obłoków molekularnych.
Powyższe zdjęcie zostało zarejestrowane za pomocą DECam. Przedstawia zachodnią część większego obłoku molekularnego Cyrkla, imponującego obiektu niebieskiego znajdującego się około 2500 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Cyrkla. Rozciąga się on na 180 lat świetlnych i ma masę 250 000 razy większą od Słońca.
Zachodni Cyrkiel znany jest z tego, że zawiera dziesiątki młodych obiektów gwiazdowych – gwiazd, które znajdują się we wczesnych stadiach rozwoju. Pomimo tego, że są one spowite gęstym gazem i pyłem, te młode gwiazdy dają o sobie znać. Przy powiększeniu można dostrzec w wężowatych wąsach Zachodniego Cyrkla różne wskazówki dotyczące ich obecności.
Jedną z oznak nowo powstałych gwiazd są rozproszone kieszenie światła widoczne przez mętne chmury. Światło to pochodzi od aktywnie formujących się gwiazd, a wnęki wokół nich zostały wyrzeźbione przez wypływy molekularne – potężne strumienie wyrzucane z protogwiazd jako sposób na uwolnienie gazu i pędu nagromadzonego podczas formowania. Te energetyczne wypływy są znacznie łatwiejsze do odnalezienia przez astronomów niż same gwiazdy i stanowią potężne narzędzie do badania gwiezdnych żłobków.
Wiele jasnych punktów widocznych w ciemnych obłokach wskazuje na pozycje młodych gwiazd, które wyrzuciły otaczającą je materię. Wiele źródeł wypływu można dostrzec w centralnym czarnym pióropuszu Zachodniego Cyrkla, obszarze znanym jako region Cir-MMS, który luźno przypomina wyciągniętą w dół dłoń z długimi, mrocznymi palcami. W pobliżu środka tego obszaru promieniowanie nowonarodzonej gwiazdy wyrzeźbiło wnękę wewnątrz nieprzezroczystego obłoku. W skrajnym lewym dolnym rogu centralnego obłoku kolejna gwiazda ogłasza swoje narodziny eksplozją światła.
Inną oznaką formowania się gwiazd, których nie brakuje w Zachodnim Cyrklu, jest obecność obiektów Herbiga-Haro (HH). Obiekty HH to świecące na czerwono plamy mgławic, powszechnie występujące w pobliżu nowo narodzonych gwiazd. Tworzą się one, gdy szybko poruszający się gaz wyrzucany przez gwiazdy rozbija się o wolniej poruszający się gaz w otaczającym obłoku molekularnym lub ośrodku międzygwiazdowym. Wizualne skanowanie Zachodniego Cyrkla ujawni niezliczone obiekty HH. Na lewo od Cir-MMS można dostrzec trzy niedawno odkryte obiekty HH, przemykające po powierzchni ciemnych obłoków.
Badanie wypływów w Zachodnim Cyrklu może dostarczyć cennych wskazówek na temat procesu formowania się gwiazd, a także ujawnić, w jaki sposób młode gwiazdy wpływają na swoje otoczenie. Dzięki tak dużej różnorodności wypływów stanowi ona naturalne laboratorium do badania nie tylko cykli życia gwiazd, ale także dynamiki obłoków molekularnych i mechanizmów rządzących ewolucją galaktyk. Występujące tam masywne wypływy mogą nawet przypominać warunki, w których uformował się nasz Układ Słoneczny, dając nam wgląd w procesy, które doprowadziły do naszego pojawienia się we Wszechświecie.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
• Circinus West: A Dark Nebula Harboring a Nest of Newly Formed Stars
Źródło: NOIRLab
Na ilustracji: Obłok molekularny Zachodniego Cyrkla. Źródło: CTIO/NOIRLab/DOE/NSF/AURA. Obróbka zdjęcia: T.A. Rector (University of Alaska Anchorage/NSF NOIRLab), D. de Martin & M. Kosari (NSF NOIRLab)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ci ... ych-gwiazd
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
NASA rozwiązała zagadkę czarnych dziur. Jak powstaje promieniowanie X?
2025-05-08. Krzysztof Sulikowski
Astronomowie z NASA w końcu rozwikłali kosmiczną zagadkę - jak powstają promienie rentgenowskie w strugach energetycznych supermasywnych czarnych dziur takich jak w blazarze BL Lacertae? To ogromny obiekt otoczony jasnym dyskiem i strumieniami dżetów, skierowanymi prosto w stronę Ziemi. W jaki sposób w tak ekstremalnym środowisku generowane jest promieniowanie X?
Skąd się biorą promienie rentgenowskie w czarnych dziurach?
Zespół naukowców z NASA wykorzystał obserwatorium kosmiczne IXPE (Imaging X-ray Polarimetry Explorer) wraz z naziemnymi radioteleskopami oraz teleskopami optycznymi. Badali oni blazar BL Lacertae, galaktykę z supermasywną czarną dziurą, i opisali swoje odkrycie w "Astrophysical Journal Letters". Chodziło przede wszystkim o rozwikłanie zagadki, nad którą naukowcy głowili się od dziesięcioleci - skąd pochodzi promieniowanie rentgenowskie?
Dotychczas naukowcy debatowali nad dwoma możliwymi wyjaśnieniami, które wskazywały na protony albo elektrony. W każdym przypadku obserwowano by inną sygnaturę polaryzacji światła rentgenowskiego - właściwości światła, która opisuje średni kierunek fal elektromagnetycznych, które je tworzą.
Jeśli promienie X pochodzące z dżetów czarnych dziur byłyby mocno spolaryzowane, wskazywałoby to na ich generowanie przez protony. Mniejszy stopień polaryzacji sugerowałby interakcje elektronów z fotonami. Jak dotąd jedynym satelitą, który mógł zmierzyć tę polaryzację, jest IXPE. I zrobił to!
Tak się robi naukę. Co odkrył IXPE od NASA?
Badanie wykazało, że to elektrony odpowiadają za promieniowanie rentgenowskie i generują je w procesie znanym jako zjawisko Comptona (rozpraszanie komptonowskie). Ten efekt zachodzi, gdy foton traci lub zyskuje energię po interakcji z inną naładowaną cząstką, taką jak elektron. W strumieniach supermasywnych czarnych dziur elektrony poruszają się blisko prędkości światła. W przypadku dżetów blazarów elektrony mają wystarczająco dużo energii, by rozpraszać fotony światła podczerwonego do długości fal rentgenowskich.
BL Lacertae to jeden z pierwszych odkrytych blazarów. Początkowo zakładano, że to gwiazda zmienna w Gwiazdozbiorze Jaszczurki. IXPE obserwował BL Lac pod koniec listopada 2023, równolegle z innymi teleskopami naziemnymi. Obserwacje trwały 7 dni i obejmowały polaryzacje promieniowania X oraz optyczną. Polaryzacja optyczna BL Lac okazała się dość wysoka i sięgała 47,5%. To najbardziej spolaryzowany blazar zaobserwowany do tej pory.
Z kolei polaryzacja promieni rentgenowskich była nie większa niż 7,6%. To stało się dowodem, że ich źródłem muszą być elektrony wchodzące w interakcje z fotonami poprzez efekt Comptona. "Fakt, że polaryzacja optyczna była tak dużo większa niż w promieniach X, można wyjaśnić jedynie rozpraszaniem komptonowskim" - stwierdził Steven Ehlert, naukowiec z projektu IXPE (SMEX-14).
Tym sposobem IXPE rozwiązał kolejną zagadkę na temat czarnych dziur. Jak mówi jeden z pomysłodawców eksperymentu, astrofizyk Enrico Costa, IXPE już wcześniej znalazł odpowiedzi na pytania, które od wielu lat zadawali astronomowie. Niektóre z nich podważyły dotychczasowe rozumowanie i ujawniły istnienie kolejnych zagadek. "Ale tak właśnie działa nauka i z pewnością IXPE robi bardzo dobrą naukę" - kwituje astrofizyk.
Źródło: I. Agudo, I. Liodakis, J. Otero-Santos, et al. (2025). High optical to X-ray polarization ratio reveals Compton scattering in BL Lacertae's jet. e-Print: 2505.01832 [astro-ph.HE]. DOI: 10.3847/2041-8213/adc572.
Dżet z okolicy supermasywnej czarnej dziury to strumień plazmowej materi NASAmateriały prasowe
https://geekweek.interia.pl/kosmos/news ... d,21399919
2025-05-08. Krzysztof Sulikowski
Astronomowie z NASA w końcu rozwikłali kosmiczną zagadkę - jak powstają promienie rentgenowskie w strugach energetycznych supermasywnych czarnych dziur takich jak w blazarze BL Lacertae? To ogromny obiekt otoczony jasnym dyskiem i strumieniami dżetów, skierowanymi prosto w stronę Ziemi. W jaki sposób w tak ekstremalnym środowisku generowane jest promieniowanie X?
Skąd się biorą promienie rentgenowskie w czarnych dziurach?
Zespół naukowców z NASA wykorzystał obserwatorium kosmiczne IXPE (Imaging X-ray Polarimetry Explorer) wraz z naziemnymi radioteleskopami oraz teleskopami optycznymi. Badali oni blazar BL Lacertae, galaktykę z supermasywną czarną dziurą, i opisali swoje odkrycie w "Astrophysical Journal Letters". Chodziło przede wszystkim o rozwikłanie zagadki, nad którą naukowcy głowili się od dziesięcioleci - skąd pochodzi promieniowanie rentgenowskie?
Dotychczas naukowcy debatowali nad dwoma możliwymi wyjaśnieniami, które wskazywały na protony albo elektrony. W każdym przypadku obserwowano by inną sygnaturę polaryzacji światła rentgenowskiego - właściwości światła, która opisuje średni kierunek fal elektromagnetycznych, które je tworzą.
Jeśli promienie X pochodzące z dżetów czarnych dziur byłyby mocno spolaryzowane, wskazywałoby to na ich generowanie przez protony. Mniejszy stopień polaryzacji sugerowałby interakcje elektronów z fotonami. Jak dotąd jedynym satelitą, który mógł zmierzyć tę polaryzację, jest IXPE. I zrobił to!
Tak się robi naukę. Co odkrył IXPE od NASA?
Badanie wykazało, że to elektrony odpowiadają za promieniowanie rentgenowskie i generują je w procesie znanym jako zjawisko Comptona (rozpraszanie komptonowskie). Ten efekt zachodzi, gdy foton traci lub zyskuje energię po interakcji z inną naładowaną cząstką, taką jak elektron. W strumieniach supermasywnych czarnych dziur elektrony poruszają się blisko prędkości światła. W przypadku dżetów blazarów elektrony mają wystarczająco dużo energii, by rozpraszać fotony światła podczerwonego do długości fal rentgenowskich.
BL Lacertae to jeden z pierwszych odkrytych blazarów. Początkowo zakładano, że to gwiazda zmienna w Gwiazdozbiorze Jaszczurki. IXPE obserwował BL Lac pod koniec listopada 2023, równolegle z innymi teleskopami naziemnymi. Obserwacje trwały 7 dni i obejmowały polaryzacje promieniowania X oraz optyczną. Polaryzacja optyczna BL Lac okazała się dość wysoka i sięgała 47,5%. To najbardziej spolaryzowany blazar zaobserwowany do tej pory.
Z kolei polaryzacja promieni rentgenowskich była nie większa niż 7,6%. To stało się dowodem, że ich źródłem muszą być elektrony wchodzące w interakcje z fotonami poprzez efekt Comptona. "Fakt, że polaryzacja optyczna była tak dużo większa niż w promieniach X, można wyjaśnić jedynie rozpraszaniem komptonowskim" - stwierdził Steven Ehlert, naukowiec z projektu IXPE (SMEX-14).
Tym sposobem IXPE rozwiązał kolejną zagadkę na temat czarnych dziur. Jak mówi jeden z pomysłodawców eksperymentu, astrofizyk Enrico Costa, IXPE już wcześniej znalazł odpowiedzi na pytania, które od wielu lat zadawali astronomowie. Niektóre z nich podważyły dotychczasowe rozumowanie i ujawniły istnienie kolejnych zagadek. "Ale tak właśnie działa nauka i z pewnością IXPE robi bardzo dobrą naukę" - kwituje astrofizyk.
Źródło: I. Agudo, I. Liodakis, J. Otero-Santos, et al. (2025). High optical to X-ray polarization ratio reveals Compton scattering in BL Lacertae's jet. e-Print: 2505.01832 [astro-ph.HE]. DOI: 10.3847/2041-8213/adc572.
Dżet z okolicy supermasywnej czarnej dziury to strumień plazmowej materi NASAmateriały prasowe
https://geekweek.interia.pl/kosmos/news ... d,21399919
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Ani to galaktyka, ani gromada gwiazd. Naukowcy nie mogą się zdecydować
2025-05-08. Radek Kosarzycki
W przestrzeni kosmicznej można znaleźć całą paletę obiektów. Za każdym razem jednak kiedy słyszymy o odkryciu jakiejś mniejszej lub większej struktury, warto jednak pamiętać, że to ludzie tworzą klasyfikację, która ułatwia im katalogowanie obiektów kosmicznych. Prawda jest jednak taka, że rzeczywistość żadnej klasyfikacji nie przestrzega i od czasu do czasu pojawiają się obiekty, które stoją okrakiem między dwoma kategoriami obiektów. Tak jest chociażby w przypadku obiektu skatalogowanego pod nazwą UMa3/U1.
Jedno jest pewne: niezależnie od tego, do jakiej kategorii obiekt ten zostanie przypisany, w każdej z nich będzie unikalny. O czym jednak mówimy.
UMa3/U1 to grupa zaledwie 60 gwiazd, o której naukowcy nie są w stanie powiedzieć, czy jest to nietypowa gromada gwiazd, czy też jest to najmniejsza odkryta galaktyka.
Zazwyczaj galaktyki są ogromnymi systemami składającymi się z milionów, a nawet miliardów gwiazd utrzymywanych przez grawitację i ogromne ilości ciemnej materii. Gromady gwiazd są znacznie mniejsze i zawierają zwykle tylko kilka tysięcy gwiazd i mało lub wcale nie zawierają ciemnej materii. Stąd, co do zasady łatwo jest nam ustalić, że Droga Mleczna, czy Galaktyka Andromedy to galaktyki, a np. Plejady czy Hiady to gromada gwiazd.
Problem jednak stanowią ultra-ciemne galaktyki karłowate (UFD), które znajdują się blisko krawędzi obu kategorii. Mogą one zawierać nawet tysiąc razy więcej ciemnej materii niż widocznej materii, co sprawia, że są szczególnie ciemne. Te obiekty są szczególnie interesujące dla astronomów, ponieważ często znajdują się w nich najstarsze znane gwiazdy we wszechświecie.
To dlatego UMa3/U1 wzbudziło tak wielkie zainteresowanie. Sama nazwa tego obiektu wskazuje na to, że naukowcy nie wiedzą, z czym mają do czynienia. Jeśli jest to galaktyka karłowata, jego pełna nazwa brzmi Ursa Major III (UMa3), ponieważ wydaje się być galaktyką satelitarną w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy (Ursa Major). Ale jeśli jest to po prostu gromada gwiazd, jej oznaczenie powinno brzmieć UNIONS 1 (U1), nazwane na cześć badania Ultraviolet Near Infrared Optical Northern Survey (UNIONS), które po raz pierwszy ją zauważyło.
To, co wyróżnia UMa3/U1, to jego ekstremalna zwartość i niska masa. Grupa gwiazd rozciąga się na zaledwie 20 lat świetlnych, zawiera 60 gwiazd i ma masę zaledwie 16 mas Słońca. Nawet Plejady mają około 1000 gwiazd i masę 800 mas Słońca. Teoretycznie powinno się zatem zbadać ilość ciemnej materii w tym nietypowym obiekcie.
W ramach najnowszego badania naukowcy przeanalizowany ruchy gwiazd należących do tej struktury. Symulacje sugerują, że układ może pozostać związany grawitacyjnie przez kolejne 2 do 3 miliardów lat. Biorąc pod uwagę szacowany wiek 11 miliardów lat oznacza to, że jest to długotrwała i stabilna struktura, co potwierdza hipotezę mówiącą o gromadzie gwiazd.
Inną użytą metodą była funkcja masy — analiza sposobu rozłożenia masy w układzie. W gromadzie gwiazd masa powinna być rozłożona bardziej równomiernie, podczas gdy galaktyka prawdopodobnie miałaby centralne skupisko gwiazd, szczególnie słabych pozostałości, takich jak białe karły i gwiazdy neutronowe. Obserwowany rozkład w UMa3/U1 całkiem dobrze pasuje do modelu gromady, chociaż obecne instrumenty nie są w stanie wykryć słabych pozostałości gwiazd, które potwierdzałyby scenariusz galaktyki.
Na razie zatem dowody wskazują, że UMa3/U1 jest wyjątkowo starą gromadą gwiazd, a nie zdominowaną przez ciemną materię galaktyką karłowatą. Nie zmienia to faktu, że pewności jeszcze nie ma. Na ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii trzeba poczekać na Obserwatorium Very C. Rubin, które może odkryć więcej takich nietypowych ciemnych galaktyk karłowatych.
Źródło: CFHT / S. Gwyn / S. Smith
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/definicja-uma3-u1/
2025-05-08. Radek Kosarzycki
W przestrzeni kosmicznej można znaleźć całą paletę obiektów. Za każdym razem jednak kiedy słyszymy o odkryciu jakiejś mniejszej lub większej struktury, warto jednak pamiętać, że to ludzie tworzą klasyfikację, która ułatwia im katalogowanie obiektów kosmicznych. Prawda jest jednak taka, że rzeczywistość żadnej klasyfikacji nie przestrzega i od czasu do czasu pojawiają się obiekty, które stoją okrakiem między dwoma kategoriami obiektów. Tak jest chociażby w przypadku obiektu skatalogowanego pod nazwą UMa3/U1.
Jedno jest pewne: niezależnie od tego, do jakiej kategorii obiekt ten zostanie przypisany, w każdej z nich będzie unikalny. O czym jednak mówimy.
UMa3/U1 to grupa zaledwie 60 gwiazd, o której naukowcy nie są w stanie powiedzieć, czy jest to nietypowa gromada gwiazd, czy też jest to najmniejsza odkryta galaktyka.
Zazwyczaj galaktyki są ogromnymi systemami składającymi się z milionów, a nawet miliardów gwiazd utrzymywanych przez grawitację i ogromne ilości ciemnej materii. Gromady gwiazd są znacznie mniejsze i zawierają zwykle tylko kilka tysięcy gwiazd i mało lub wcale nie zawierają ciemnej materii. Stąd, co do zasady łatwo jest nam ustalić, że Droga Mleczna, czy Galaktyka Andromedy to galaktyki, a np. Plejady czy Hiady to gromada gwiazd.
Problem jednak stanowią ultra-ciemne galaktyki karłowate (UFD), które znajdują się blisko krawędzi obu kategorii. Mogą one zawierać nawet tysiąc razy więcej ciemnej materii niż widocznej materii, co sprawia, że są szczególnie ciemne. Te obiekty są szczególnie interesujące dla astronomów, ponieważ często znajdują się w nich najstarsze znane gwiazdy we wszechświecie.
To dlatego UMa3/U1 wzbudziło tak wielkie zainteresowanie. Sama nazwa tego obiektu wskazuje na to, że naukowcy nie wiedzą, z czym mają do czynienia. Jeśli jest to galaktyka karłowata, jego pełna nazwa brzmi Ursa Major III (UMa3), ponieważ wydaje się być galaktyką satelitarną w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy (Ursa Major). Ale jeśli jest to po prostu gromada gwiazd, jej oznaczenie powinno brzmieć UNIONS 1 (U1), nazwane na cześć badania Ultraviolet Near Infrared Optical Northern Survey (UNIONS), które po raz pierwszy ją zauważyło.
To, co wyróżnia UMa3/U1, to jego ekstremalna zwartość i niska masa. Grupa gwiazd rozciąga się na zaledwie 20 lat świetlnych, zawiera 60 gwiazd i ma masę zaledwie 16 mas Słońca. Nawet Plejady mają około 1000 gwiazd i masę 800 mas Słońca. Teoretycznie powinno się zatem zbadać ilość ciemnej materii w tym nietypowym obiekcie.
W ramach najnowszego badania naukowcy przeanalizowany ruchy gwiazd należących do tej struktury. Symulacje sugerują, że układ może pozostać związany grawitacyjnie przez kolejne 2 do 3 miliardów lat. Biorąc pod uwagę szacowany wiek 11 miliardów lat oznacza to, że jest to długotrwała i stabilna struktura, co potwierdza hipotezę mówiącą o gromadzie gwiazd.
Inną użytą metodą była funkcja masy — analiza sposobu rozłożenia masy w układzie. W gromadzie gwiazd masa powinna być rozłożona bardziej równomiernie, podczas gdy galaktyka prawdopodobnie miałaby centralne skupisko gwiazd, szczególnie słabych pozostałości, takich jak białe karły i gwiazdy neutronowe. Obserwowany rozkład w UMa3/U1 całkiem dobrze pasuje do modelu gromady, chociaż obecne instrumenty nie są w stanie wykryć słabych pozostałości gwiazd, które potwierdzałyby scenariusz galaktyki.
Na razie zatem dowody wskazują, że UMa3/U1 jest wyjątkowo starą gromadą gwiazd, a nie zdominowaną przez ciemną materię galaktyką karłowatą. Nie zmienia to faktu, że pewności jeszcze nie ma. Na ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii trzeba poczekać na Obserwatorium Very C. Rubin, które może odkryć więcej takich nietypowych ciemnych galaktyk karłowatych.
Źródło: CFHT / S. Gwyn / S. Smith
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/definicja-uma3-u1/
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
NASA wycofuje się z planu prywatnego startu łazika księżycowego VIPER
2025-05-09. Radek Kosarzycki
Ambitna misja NASA o nazwie VIPER, której celem jest poszukiwanie lodu wodnego w okolicach południowego bieguna Księżyca, znalazła się na rozdrożu. 7 maja agencja ogłosiła zakończenie poszukiwań prywatnego przedsiębiorstwa, które miałoby dostarczyć łazik na powierzchnię Księżyca. Przyszłość misji po raz kolejny stanęła pod znakiem zapytania.
Volatiles Investigating Polar Explorer Rover (VIPER) ma już za sobą burzliwy okres. Latem 2024 roku NASA ogłosiła anulowanie misji z powodu rosnących kosztów. Mimo to agencja próbowała uratować projekt bez dodatkowego wsparcia finansowego z budżetu państwa, zwracając się w stronę sektora prywatnego. W ramach inicjatywy Lunar Volatiles Science Partnership zaproszono prywatne firmy do składania propozycji dotyczących transportu VIPER-a na Księżyc. Ostatecznie jednak żadna ze złożonych ofert nie została przyjęta.
VIPER pierwotnie miał zostać wyniesiony w kosmos w ramach programu NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS), na pokładzie lądownika Griffin opracowanego przez firmę Astrobotic z Pittsburgha. Mimo że start lądownika nadal planowany jest na ten rok, jego ładunek uległ zmianie — zamiast VIPER-a, na Księżyc poleci łazik FLIP, stworzony przez firmę Astrolab.
Decyzja o wycofaniu się z pierwotnych planów podyktowana była przede wszystkim kosztami. Do tej pory VIPER pochłonął już 250 milionów dolarów, a szacowano, że potrzebne będzie kolejne ćwierć miliarda. W momencie anulowania misji NASA liczyła na oszczędności rzędu 84 milionów dolarów. Partnerstwo z sektorem prywatnym miało pozwolić na realizację naukowych celów misji bez dalszego zwiększania wydatków — ten plan jednak się nie powiódł.
Sytuację dodatkowo komplikuje zaproponowana przez administrację Trumpa 24-procentowa redukcja ogólnego budżetu NASA. Ponad połowa cięć miałaby objąć Dyrekcję Misji Naukowych, co zagroziłoby nie tylko VIPER-owi, ale także innym projektom badawczym.
Mimo tych przeszkód NASA podkreśla, że nie rezygnuje z VIPER-a. Agencja deklaruje, że łazik nadal odgrywa ważną rolę w długoterminowej strategii eksploracji Księżyca i Marsa — zwłaszcza w badaniach substancji lotnych, takich jak lód wodny, które mogą umożliwić stałą obecność człowieka na Srebrnym Globie.
Obecnie VIPER jest w pełni zmontowany i technicznie gotowy do startu. Jednak bez przypisanego lądownika i rakiety nie wiadomo, czy kiedykolwiek rozpocznie swoją podróż na Księżyc. NASA zapowiada opracowanie nowego planu realizacji misji, ale nie podaje na razie żadnych szczegółów ani harmonogramu.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/vipe ... ladowniku/
2025-05-09. Radek Kosarzycki
Ambitna misja NASA o nazwie VIPER, której celem jest poszukiwanie lodu wodnego w okolicach południowego bieguna Księżyca, znalazła się na rozdrożu. 7 maja agencja ogłosiła zakończenie poszukiwań prywatnego przedsiębiorstwa, które miałoby dostarczyć łazik na powierzchnię Księżyca. Przyszłość misji po raz kolejny stanęła pod znakiem zapytania.
Volatiles Investigating Polar Explorer Rover (VIPER) ma już za sobą burzliwy okres. Latem 2024 roku NASA ogłosiła anulowanie misji z powodu rosnących kosztów. Mimo to agencja próbowała uratować projekt bez dodatkowego wsparcia finansowego z budżetu państwa, zwracając się w stronę sektora prywatnego. W ramach inicjatywy Lunar Volatiles Science Partnership zaproszono prywatne firmy do składania propozycji dotyczących transportu VIPER-a na Księżyc. Ostatecznie jednak żadna ze złożonych ofert nie została przyjęta.
VIPER pierwotnie miał zostać wyniesiony w kosmos w ramach programu NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS), na pokładzie lądownika Griffin opracowanego przez firmę Astrobotic z Pittsburgha. Mimo że start lądownika nadal planowany jest na ten rok, jego ładunek uległ zmianie — zamiast VIPER-a, na Księżyc poleci łazik FLIP, stworzony przez firmę Astrolab.
Decyzja o wycofaniu się z pierwotnych planów podyktowana była przede wszystkim kosztami. Do tej pory VIPER pochłonął już 250 milionów dolarów, a szacowano, że potrzebne będzie kolejne ćwierć miliarda. W momencie anulowania misji NASA liczyła na oszczędności rzędu 84 milionów dolarów. Partnerstwo z sektorem prywatnym miało pozwolić na realizację naukowych celów misji bez dalszego zwiększania wydatków — ten plan jednak się nie powiódł.
Sytuację dodatkowo komplikuje zaproponowana przez administrację Trumpa 24-procentowa redukcja ogólnego budżetu NASA. Ponad połowa cięć miałaby objąć Dyrekcję Misji Naukowych, co zagroziłoby nie tylko VIPER-owi, ale także innym projektom badawczym.
Mimo tych przeszkód NASA podkreśla, że nie rezygnuje z VIPER-a. Agencja deklaruje, że łazik nadal odgrywa ważną rolę w długoterminowej strategii eksploracji Księżyca i Marsa — zwłaszcza w badaniach substancji lotnych, takich jak lód wodny, które mogą umożliwić stałą obecność człowieka na Srebrnym Globie.
Obecnie VIPER jest w pełni zmontowany i technicznie gotowy do startu. Jednak bez przypisanego lądownika i rakiety nie wiadomo, czy kiedykolwiek rozpocznie swoją podróż na Księżyc. NASA zapowiada opracowanie nowego planu realizacji misji, ale nie podaje na razie żadnych szczegółów ani harmonogramu.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/vipe ... ladowniku/
- Konrad Szymendera
- Społeczność SOS
- Posty: 413
- Rejestracja: 22 gru 2021, o 21:18
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 203 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
To nie fake news 

Szczątki rosyjskiego sztucznego satelity mogą spaść na terytorium Polski dzisiaj rano. Oto oficjalny komunikat Polskiej Agencji Kosmicznej sprzed kilku dni

Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) oraz odpowiedzialne służby rządowe aktywnie monitorują trajektorię orbitalną sondy COSMOS 482. W najbliższych dniach obiekt wejdzie w atmosferę Ziemi i może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi. Obecnie ponowne wejście sondy w atmosferę Ziemi przewidywane jest na 10 maja 2025 ok. godz. 04:02 czasu polskiego z niepewnością +/- 13 godzin. Przewidywane są dwa przeloty sondy nad terytorium Polski, pierwszy w dniu 10 maja w godzina 06:40 – 06:42 czasu polskiego w pasie Jelenia Góra – Biała Podlaska, drugi w godzinach 08:11 – 08:13 czasu polskiego, w pasie Zielona Góra Lublin. Obiekt może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. POLSA, wspólnie z agencjami UE i USA, pracuje nad najbardziej aktualną i precyzyjną informacją o przewidywanym wejściu sondy w atmosferę Ziemi i na bieżąco o tym informuje.
Szczątki rosyjskiego sztucznego satelity mogą spaść na terytorium Polski dzisiaj rano. Oto oficjalny komunikat Polskiej Agencji Kosmicznej sprzed kilku dni
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) oraz odpowiedzialne służby rządowe aktywnie monitorują trajektorię orbitalną sondy COSMOS 482. W najbliższych dniach obiekt wejdzie w atmosferę Ziemi i może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi. Obecnie ponowne wejście sondy w atmosferę Ziemi przewidywane jest na 10 maja 2025 ok. godz. 04:02 czasu polskiego z niepewnością +/- 13 godzin. Przewidywane są dwa przeloty sondy nad terytorium Polski, pierwszy w dniu 10 maja w godzina 06:40 – 06:42 czasu polskiego w pasie Jelenia Góra – Biała Podlaska, drugi w godzinach 08:11 – 08:13 czasu polskiego, w pasie Zielona Góra Lublin. Obiekt może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. POLSA, wspólnie z agencjami UE i USA, pracuje nad najbardziej aktualną i precyzyjną informacją o przewidywanym wejściu sondy w atmosferę Ziemi i na bieżąco o tym informuje.
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Astronomowie usłyszeli muzykę pobliskiej gwiazdy. Dostarczyła im przełomowych informacji
2025-05-09. Aleksander Kowal
Badania gwiazd, które wcale nie opierają się na tym, co widać, lecz tym, co słychać? Naukowcy korzystają z takich metod, o czym możemy się przekonać w związku z działaniami poświęconymi HD 219134.
Ten pomarańczowy karzeł znajduje się około 21 lat świetlnych od naszej planety i stał się obiektem badań prowadzonych z wykorzystaniem W. M. Keck Observatory zlokalizowanego na Hawajach. O tym, czego dowiedzieli się astronomowie, piszą teraz w artykule zamieszczonym na łamach The Astrophysical Journal.
Jak podkreślają, kluczową rolę w realizacji zastosowanej strategii odegrało wykorzystanie instrumentu KPF (Keck Planet Finder. Dzięki niemu członkowie zespołu badawczego byli w stanie wykrywać oscylacje przechodzące przez gwiazdę. Sygnały, które wcześniej były niemożliwe do identyfikacji, teraz znalazły się w zasięgu ręki.
Naukowcy stojący za nowymi ustaleniami postawili na założenia dziedziny zwanej asterosejsmologią. W jej ramach wibracje powiązane z gwiazdami mogą być stosowane do poznawania tajemnic ich wnętrz. Na podobnej zasadzie wygląda to w przypadku trzęsień ziemi, ponieważ powstające za ich sprawą drgania dostarczają informacji na temat tego, co skrywa wnętrze Ziemi.
Obserwacje gwiazdy HD 219134 miały na celu dostarczenie informacji na temat jej składu czy wieku. Astronomowie wykorzystali w tym celu nowatorskie podejście
Co ciekawe, do tej pory jeśli już wykorzystywano “muzykę gwiazd” to chodziło o obiekty gorętsze od Słońca. Były one śledzone z wykorzystaniem teleskopów pokroju TESS czy Keplera. HD 219134 stanowiła zdecydowanie większe wyzwanie, ponieważ mówimy o znacznie chłodniejszym ciele, którego oscylacje są słabsze i wymagają bardziej zaawansowanych narzędzi.
Na szczęście zaangażowanie KPF przyniosło oczekiwane rezultaty. Łącznie naukowcy ze Stanów Zjednoczonych przeprowadzili ponad 2000 ultraprecyzyjnych pomiarów prędkości gwiazdy, dzięki czemu wykryli cenne sygnały. Przy okazji potwierdzili, iż nowy instrument na wyposażeniu W. M. Keck Observatory faktycznie sprawdza się w swojej roli.
W oparciu o zgromadzone dane naukowcy doszli do wniosku, że wiek badanej gwiazdy wynosi około 10,2 miliarda lat. Mówimy więc o starym obiekcie, zdecydowanie starszym od Słońca. Zwykle w celu szacowania wieku gwiazd stosuje się analizy tempa ich obrotu, przy czym młodsze obracają się szybciej, a starsze – wyraźnie wolniej. Ciała pokroju HD 219134 zapewniają nowe spojrzenie na tę kwestię, ponieważ wydaje się, że zmiany tempa rotacji przebiegają inaczej. Wyciągnięte wnioski powinny odegrać istotną rolę w dalszych badaniach na ten temat.
Mówiąc krótko: astronomowie zyskali nowe dane o potencjalne kalibracyjnym, dzięki czemu mogą teraz precyzyjniej mierzyć wiek gwiazd – również w oparciu o to, jak się obracają. Przy okazji naukowcy doszli do wniosku, że alternatywne metody poświęcone rozmiarom HD 219134 nie doszacowały jej wielkości. Wokół niej krąży co najmniej pięć planet, a przynajmniej dwie z nich są skaliste. W zależności od panujących tam warunków temperaturowych, być może okaże się, iż są to obiekty sprzyjające rozwojowi życia.
https://www.chip.pl/2025/05/usa-tajny-t ... niczna-cps
2025-05-09. Aleksander Kowal
Badania gwiazd, które wcale nie opierają się na tym, co widać, lecz tym, co słychać? Naukowcy korzystają z takich metod, o czym możemy się przekonać w związku z działaniami poświęconymi HD 219134.
Ten pomarańczowy karzeł znajduje się około 21 lat świetlnych od naszej planety i stał się obiektem badań prowadzonych z wykorzystaniem W. M. Keck Observatory zlokalizowanego na Hawajach. O tym, czego dowiedzieli się astronomowie, piszą teraz w artykule zamieszczonym na łamach The Astrophysical Journal.
Jak podkreślają, kluczową rolę w realizacji zastosowanej strategii odegrało wykorzystanie instrumentu KPF (Keck Planet Finder. Dzięki niemu członkowie zespołu badawczego byli w stanie wykrywać oscylacje przechodzące przez gwiazdę. Sygnały, które wcześniej były niemożliwe do identyfikacji, teraz znalazły się w zasięgu ręki.
Naukowcy stojący za nowymi ustaleniami postawili na założenia dziedziny zwanej asterosejsmologią. W jej ramach wibracje powiązane z gwiazdami mogą być stosowane do poznawania tajemnic ich wnętrz. Na podobnej zasadzie wygląda to w przypadku trzęsień ziemi, ponieważ powstające za ich sprawą drgania dostarczają informacji na temat tego, co skrywa wnętrze Ziemi.
Obserwacje gwiazdy HD 219134 miały na celu dostarczenie informacji na temat jej składu czy wieku. Astronomowie wykorzystali w tym celu nowatorskie podejście
Co ciekawe, do tej pory jeśli już wykorzystywano “muzykę gwiazd” to chodziło o obiekty gorętsze od Słońca. Były one śledzone z wykorzystaniem teleskopów pokroju TESS czy Keplera. HD 219134 stanowiła zdecydowanie większe wyzwanie, ponieważ mówimy o znacznie chłodniejszym ciele, którego oscylacje są słabsze i wymagają bardziej zaawansowanych narzędzi.
Na szczęście zaangażowanie KPF przyniosło oczekiwane rezultaty. Łącznie naukowcy ze Stanów Zjednoczonych przeprowadzili ponad 2000 ultraprecyzyjnych pomiarów prędkości gwiazdy, dzięki czemu wykryli cenne sygnały. Przy okazji potwierdzili, iż nowy instrument na wyposażeniu W. M. Keck Observatory faktycznie sprawdza się w swojej roli.
W oparciu o zgromadzone dane naukowcy doszli do wniosku, że wiek badanej gwiazdy wynosi około 10,2 miliarda lat. Mówimy więc o starym obiekcie, zdecydowanie starszym od Słońca. Zwykle w celu szacowania wieku gwiazd stosuje się analizy tempa ich obrotu, przy czym młodsze obracają się szybciej, a starsze – wyraźnie wolniej. Ciała pokroju HD 219134 zapewniają nowe spojrzenie na tę kwestię, ponieważ wydaje się, że zmiany tempa rotacji przebiegają inaczej. Wyciągnięte wnioski powinny odegrać istotną rolę w dalszych badaniach na ten temat.
Mówiąc krótko: astronomowie zyskali nowe dane o potencjalne kalibracyjnym, dzięki czemu mogą teraz precyzyjniej mierzyć wiek gwiazd – również w oparciu o to, jak się obracają. Przy okazji naukowcy doszli do wniosku, że alternatywne metody poświęcone rozmiarom HD 219134 nie doszacowały jej wielkości. Wokół niej krąży co najmniej pięć planet, a przynajmniej dwie z nich są skaliste. W zależności od panujących tam warunków temperaturowych, być może okaże się, iż są to obiekty sprzyjające rozwojowi życia.
https://www.chip.pl/2025/05/usa-tajny-t ... niczna-cps
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Kosmologiczne czarne dziury i ich wpływ na strukturę Wszechświata
2025-05-09.Admin.
W świecie astronomii i kosmologii czarne dziury od dawna fascynują naukowców i entuzjastów. Powszechnie znane są czarne dziury o masie gwiazdowej oraz supermasywne czarne dziury, które znajdują się w centrach galaktyk, w tym w centrum naszej Drogi Mlecznej. Jednak istnieje jeszcze jedna, znacznie mniej znana i badana kategoria tych tajemniczych obiektów - kosmologiczne czarne dziury (CBH, Cosmological Black Holes), które według badań mogą mieć fundamentalne znaczenie dla struktury Wszechświata, jakiej doświadczamy.
W 2004 roku włoski astrofizyk A. Del Popolo opublikował w prestiżowym czasopiśmie "Astronomy & Astrophysics" przełomowy artykuł zatytułowany "Cosmological black holes as seeds of voids in the galaxy distribution" (Kosmologiczne czarne dziury jako zarodki pustych przestrzeni w rozkładzie galaktyk). W tej pracy Del Popolo przedstawił model, w którym kosmologiczne czarne dziury, powstałe z pierwotnych fluktuacji gęstości krótko po Wielkim Wybuchu, stały się zaczątkami ogromnych pustych przestrzeni, które obserwujemy dziś w strukturze Wszechświata.
Według teorii Del Popolo, kosmologiczne czarne dziury stanowią całkowicie oddzielną kategorię od supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach galaktyk. Różnica polega nie tylko na czasie powstania (kosmologiczne czarne dziury formowały się na wczesnych etapach ekspansji Wszechświata), ale przede wszystkim na ich masie, która może przewyższać masę supermasywnych czarnych dziur setki, a nawet tysiące razy.
W przeciwieństwie do zwykłych czarnych dziur, które tworzą się w wyniku zapadania grawitacyjnego masywnych gwiazd, lub supermasywnych czarnych dziur, które rosły stopniowo przez akrecję materii w centrach galaktyk, kosmologiczne czarne dziury powstały znacznie wcześniej. Według modelu Del Popolo, narastające fluktuacje w pierwotnym Wszechświecie doprowadziły do powstania tych ogromnych obiektów wkrótce po rozpoczęciu kosmicznej ekspansji.
Ich rozwój przebiegał w szczególny sposób - pochłaniały one ogromne ilości materii z otoczenia, zanim mogły się uformować struktury takie jak galaktyki. W rezultacie kosmologiczne czarne dziury osiągnęły rozmiary znacznie przewyższające te, które charakteryzują czarne dziury powstałe później w centrach galaktyk.
Jednym z najbardziej intrygujących aspektów teorii Del Popolo jest wyjaśnienie pochodzenia ogromnych pustych przestrzeni we Wszechświecie, tak zwanych kosmicznych pustek (cosmic voids). Te rozległe obszary o niskiej gęstości materii, często o średnicy kilkudziesięciu milionów lat świetlnych, stanowią jedną z najbardziej charakterystycznych cech struktury wielkoskalowej Wszechświata.
Del Popolo zaproponował, że kosmologiczne czarne dziury mogą być bezpośrednio odpowiedzialne za powstanie tych pustek. Według jego modelu, ogromne czarne dziury powstałe we wczesnym Wszechświecie pochłonęły materię z rozległych regionów przestrzeni, tworząc wokół siebie obszary o wyjątkowo niskiej gęstości. Z czasem, gdy Wszechświat się rozszerzał, te obszary rozwinęły się w kosmiczne pustki, które obserwujemy dzisiaj.
W swojej pracy Del Popolo analizuje dynamikę i akrecję materii przez kosmologiczne czarne dziury, dowodząc, że pustka o średnicy rzędu megaparseka (około 3,26 miliona lat świetlnych) i pod-gęstości -0,9 dobrze odpowiada obserwacjom, nie naruszając przy tym jednorodności i izotropii kosmicznego promieniowania tła.
Mówiąc o rozmiarach, Del Popolo i inni badacze zauważają, że kosmologiczne czarne dziury mogą być ponad 1000 razy masywniejsze niż Phoenix A, która sama jest jedną z największych znanych supermasywnych czarnych dziur. Dla porównania, Phoenix A ma masę około 100 miliardów mas Słońca. Oznacza to, że kosmologiczne czarne dziury mogą osiągać masy rzędu 100 bilionów mas Słońca, czyniąc je absolutnymi gigantami wśród obiektów we Wszechświecie.
Podczas gdy supermasywne czarne dziury znajdują się w centrach galaktyk, a hipermasywne czarne dziury w centrach masywnych gromad galaktyk, kosmologiczne czarne dziury nie mają takiego oczywistego "środka". Zamiast tego, kosmologiczne czarne dziury według modelu Del Popolo mogą być bardziej rozproszone w przestrzeni, tworząc wokół siebie rozległe pustki przez pochłanianie materii.
Jednakże, Del Popolo argumentuje, że sam fakt istnienia rozległych kosmicznych pustek, których pochodzenia nie można w pełni wyjaśnić innymi modelami, stanowi pośredni dowód na istnienie kosmologicznych czarnych dziur. Ponadto, niedawne postępy w obserwacjach fal grawitacyjnych otwierają nowe możliwości wykrywania i badania tych ekstremalnie masywnych obiektów.
Jeśli teoria Del Popolo jest poprawna, ma ona daleko idące implikacje dla naszego rozumienia ewolucji i struktury Wszechświata. Kosmologiczne czarne dziury mogłyby być jednym z kluczowych czynników kształtujących wielkoskalową strukturę kosmosu, wpływając na rozkład galaktyk i formowanie się pustych przestrzeni.
Ponadto, istnienie tych gigantycznych czarnych dziur mogłoby dostarczyć nowych wskazówek dotyczących natury ciemnej materii i ciemnej energii, dwóch tajemniczych składników, które według współczesnej kosmologii stanowią ponad 95% zawartości Wszechświata.
W miarę jak technologia obserwacyjna się rozwija, a nowe metody detekcji fal grawitacyjnych stają się dostępne, możemy oczekiwać dalszych badań nad kosmologicznymi czarnymi dziurami. Przyszłe misje, takie jak Kosmiczny Interferometr Fal Grawitacyjnych LISA (Laser Interferometer Space Antenna), mogą dostarczyć bezpośrednich dowodów na istnienie tych gigantycznych obiektów.
Niezależnie od tego, czy teoria Del Popolo zostanie ostatecznie potwierdzona, czy też zmodyfikowana w świetle nowych obserwacji, jedno jest pewne: kosmologiczne czarne dziury stanowią fascynujący obszar badań, który ma potencjał rewolucjonizowania naszego rozumienia Wszechświata i jego ewolucji.
W świecie, gdzie nasza wiedza o kosmosie nieustannie się rozszerza, koncepcja kosmologicznych czarnych dziur przypomina nam, jak wiele jeszcze pozostaje do odkrycia i zrozumienia. Te gigantyczne obiekty, potencjalnie tysiące razy masywniejsze od największych znanych supermasywnych czarnych dziur, mogą być kluczem do rozwiązania jednej z największych zagadek kosmologii - pochodzenia wielkoskalowej struktury Wszechświata.
Źródła:
1. Del Popolo, A. (2004). Cosmological black holes as seeds of voids in the galaxy distribution. Astronomy & Astrophysics. https://www.aanda.org/articles/aa/abs/2 ... a0205.html
2. Roupas, Z. (2022). The Cosmological Black Hole. arXiv:2209.04813. https://arxiv.org/abs/2209.04813
3. Cosmic voids: a novel probe to shed light on our Universe. (2019). ResearchGate. https://www.researchgate.net/publicatio ... r_Universe
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ko ... zechswiata
2025-05-09.Admin.
W świecie astronomii i kosmologii czarne dziury od dawna fascynują naukowców i entuzjastów. Powszechnie znane są czarne dziury o masie gwiazdowej oraz supermasywne czarne dziury, które znajdują się w centrach galaktyk, w tym w centrum naszej Drogi Mlecznej. Jednak istnieje jeszcze jedna, znacznie mniej znana i badana kategoria tych tajemniczych obiektów - kosmologiczne czarne dziury (CBH, Cosmological Black Holes), które według badań mogą mieć fundamentalne znaczenie dla struktury Wszechświata, jakiej doświadczamy.
W 2004 roku włoski astrofizyk A. Del Popolo opublikował w prestiżowym czasopiśmie "Astronomy & Astrophysics" przełomowy artykuł zatytułowany "Cosmological black holes as seeds of voids in the galaxy distribution" (Kosmologiczne czarne dziury jako zarodki pustych przestrzeni w rozkładzie galaktyk). W tej pracy Del Popolo przedstawił model, w którym kosmologiczne czarne dziury, powstałe z pierwotnych fluktuacji gęstości krótko po Wielkim Wybuchu, stały się zaczątkami ogromnych pustych przestrzeni, które obserwujemy dziś w strukturze Wszechświata.
Według teorii Del Popolo, kosmologiczne czarne dziury stanowią całkowicie oddzielną kategorię od supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach galaktyk. Różnica polega nie tylko na czasie powstania (kosmologiczne czarne dziury formowały się na wczesnych etapach ekspansji Wszechświata), ale przede wszystkim na ich masie, która może przewyższać masę supermasywnych czarnych dziur setki, a nawet tysiące razy.
W przeciwieństwie do zwykłych czarnych dziur, które tworzą się w wyniku zapadania grawitacyjnego masywnych gwiazd, lub supermasywnych czarnych dziur, które rosły stopniowo przez akrecję materii w centrach galaktyk, kosmologiczne czarne dziury powstały znacznie wcześniej. Według modelu Del Popolo, narastające fluktuacje w pierwotnym Wszechświecie doprowadziły do powstania tych ogromnych obiektów wkrótce po rozpoczęciu kosmicznej ekspansji.
Ich rozwój przebiegał w szczególny sposób - pochłaniały one ogromne ilości materii z otoczenia, zanim mogły się uformować struktury takie jak galaktyki. W rezultacie kosmologiczne czarne dziury osiągnęły rozmiary znacznie przewyższające te, które charakteryzują czarne dziury powstałe później w centrach galaktyk.
Jednym z najbardziej intrygujących aspektów teorii Del Popolo jest wyjaśnienie pochodzenia ogromnych pustych przestrzeni we Wszechświecie, tak zwanych kosmicznych pustek (cosmic voids). Te rozległe obszary o niskiej gęstości materii, często o średnicy kilkudziesięciu milionów lat świetlnych, stanowią jedną z najbardziej charakterystycznych cech struktury wielkoskalowej Wszechświata.
Del Popolo zaproponował, że kosmologiczne czarne dziury mogą być bezpośrednio odpowiedzialne za powstanie tych pustek. Według jego modelu, ogromne czarne dziury powstałe we wczesnym Wszechświecie pochłonęły materię z rozległych regionów przestrzeni, tworząc wokół siebie obszary o wyjątkowo niskiej gęstości. Z czasem, gdy Wszechświat się rozszerzał, te obszary rozwinęły się w kosmiczne pustki, które obserwujemy dzisiaj.
W swojej pracy Del Popolo analizuje dynamikę i akrecję materii przez kosmologiczne czarne dziury, dowodząc, że pustka o średnicy rzędu megaparseka (około 3,26 miliona lat świetlnych) i pod-gęstości -0,9 dobrze odpowiada obserwacjom, nie naruszając przy tym jednorodności i izotropii kosmicznego promieniowania tła.
Mówiąc o rozmiarach, Del Popolo i inni badacze zauważają, że kosmologiczne czarne dziury mogą być ponad 1000 razy masywniejsze niż Phoenix A, która sama jest jedną z największych znanych supermasywnych czarnych dziur. Dla porównania, Phoenix A ma masę około 100 miliardów mas Słońca. Oznacza to, że kosmologiczne czarne dziury mogą osiągać masy rzędu 100 bilionów mas Słońca, czyniąc je absolutnymi gigantami wśród obiektów we Wszechświecie.
Podczas gdy supermasywne czarne dziury znajdują się w centrach galaktyk, a hipermasywne czarne dziury w centrach masywnych gromad galaktyk, kosmologiczne czarne dziury nie mają takiego oczywistego "środka". Zamiast tego, kosmologiczne czarne dziury według modelu Del Popolo mogą być bardziej rozproszone w przestrzeni, tworząc wokół siebie rozległe pustki przez pochłanianie materii.
Jednakże, Del Popolo argumentuje, że sam fakt istnienia rozległych kosmicznych pustek, których pochodzenia nie można w pełni wyjaśnić innymi modelami, stanowi pośredni dowód na istnienie kosmologicznych czarnych dziur. Ponadto, niedawne postępy w obserwacjach fal grawitacyjnych otwierają nowe możliwości wykrywania i badania tych ekstremalnie masywnych obiektów.
Jeśli teoria Del Popolo jest poprawna, ma ona daleko idące implikacje dla naszego rozumienia ewolucji i struktury Wszechświata. Kosmologiczne czarne dziury mogłyby być jednym z kluczowych czynników kształtujących wielkoskalową strukturę kosmosu, wpływając na rozkład galaktyk i formowanie się pustych przestrzeni.
Ponadto, istnienie tych gigantycznych czarnych dziur mogłoby dostarczyć nowych wskazówek dotyczących natury ciemnej materii i ciemnej energii, dwóch tajemniczych składników, które według współczesnej kosmologii stanowią ponad 95% zawartości Wszechświata.
W miarę jak technologia obserwacyjna się rozwija, a nowe metody detekcji fal grawitacyjnych stają się dostępne, możemy oczekiwać dalszych badań nad kosmologicznymi czarnymi dziurami. Przyszłe misje, takie jak Kosmiczny Interferometr Fal Grawitacyjnych LISA (Laser Interferometer Space Antenna), mogą dostarczyć bezpośrednich dowodów na istnienie tych gigantycznych obiektów.
Niezależnie od tego, czy teoria Del Popolo zostanie ostatecznie potwierdzona, czy też zmodyfikowana w świetle nowych obserwacji, jedno jest pewne: kosmologiczne czarne dziury stanowią fascynujący obszar badań, który ma potencjał rewolucjonizowania naszego rozumienia Wszechświata i jego ewolucji.
W świecie, gdzie nasza wiedza o kosmosie nieustannie się rozszerza, koncepcja kosmologicznych czarnych dziur przypomina nam, jak wiele jeszcze pozostaje do odkrycia i zrozumienia. Te gigantyczne obiekty, potencjalnie tysiące razy masywniejsze od największych znanych supermasywnych czarnych dziur, mogą być kluczem do rozwiązania jednej z największych zagadek kosmologii - pochodzenia wielkoskalowej struktury Wszechświata.
Źródła:
1. Del Popolo, A. (2004). Cosmological black holes as seeds of voids in the galaxy distribution. Astronomy & Astrophysics. https://www.aanda.org/articles/aa/abs/2 ... a0205.html
2. Roupas, Z. (2022). The Cosmological Black Hole. arXiv:2209.04813. https://arxiv.org/abs/2209.04813
3. Cosmic voids: a novel probe to shed light on our Universe. (2019). ResearchGate. https://www.researchgate.net/publicatio ... r_Universe
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ko ... zechswiata
-
- VIP
- Posty: 20930
- Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
- Polubił: 1 time
- Polubiane: 32 times
Re: Wiadomości astronomiczne z internetu
Od 100 lat planetaria szerzą wiedzę o Wszechświecie
2025-05-09.
Ludzkość od początku swojego istnienia patrzy w gwiazdy, często próbując sprowadzić je na Ziemię. Od malowideł jaskiniowych i ustnych opowieści po zegary astronomiczne i astrolabium – przez tysiące lat na wiele sposobów próbowaliśmy uchwycić i zrozumieć Wszechświat. Sto lat temu, 7 maja 1925 r., jeden wynalazek całkowicie zrewolucjonizował sposób, w jaki dzielimy się naszą wiedzą astronomiczną.
Tego dnia w Deutsches Museum w Monachium otwarto pierwsze planetarium na świecie, dając publiczności zupełnie nową możliwość zaangażowania się w astronomię w przystępny i wciągający sposób.
Ich oryginalny model projektora, który po raz pierwszy zaprezentowano około 18 miesięcy wcześniej w niemieckim mieście Jena, zilustrował ruch 4500 gwiazd wraz ze Słońcem, Księżycem i planetami. W tamtym czasie nie było zbyt wielu treści, w które można by się zagłębić poza tymi obiektami - astronomowie nie odkryli jeszcze żadnej planety poza Układem Słonecznym i dopiero zaczynali zdawać sobie sprawę, że nasza Galaktyka jest tylko jedną z wielu! Od tego czasu dokonano wielu innych odkryć i wiele się zmieniło w ponad 4000 planetariach działających obecnie na całym świecie.
Co takiego jest w planetarium, że sto lat później wciąż tu wracamy i jak mogą wyglądać za kolejne 100 lat?
Według Tanii Johnston, dyrektorki ESO Supernova Planetarium and Visitor Centre, ludzie uwielbiają planetaria, ponieważ nie mogą znaleźć takiego doświadczenia nigdzie indziej. To jest czynnik wow — mówi. To okazja, aby przyciągnąć uwagę ludzi, po prostu dlatego, że to niesamowite móc zobaczyć Wszechświat wokół siebie.
Ze względu na cyfrową naturę większości nowoczesnych planetariów, takich jak ESO Supernova czy Planetarium CNK (lub kopuł LED, takich jak Las Vegas Sphere), nie ma już ograniczeń co do treści, które mogą one pokazywać. Istnieje też wiele darmowych programów i dostępnych pokazów typu full-dome, od tematów dotyczących zanieczyszczenia światłem, aż po życie dinozaurów.
Ulubione programy Tanii to te, które są dostępne bezpłatnie i produkowane przez ESO, i które często obejmują przybliżanie odległych galaktyk: No wiecie, całkiem fajnie jest latać po Wszechświecie.
W miejscach na całym świecie, gdzie trudno jest zobaczyć nocne niebo, planetaria okazały się bardzo skutecznym narzędziem. Jak mówi Sofía Otero, ESO Outreach Officer w Chile, tutaj w Santiago nie widać już żadnych gwiazd... niebo jest tak zanieczyszczone światłem, że rzadko można zobaczyć więcej niż pięć obiektów. To przygnębiające, biorąc pod uwagę, że Chile jest jednym z najciemniejszych miejsc na świecie. Opowiada, jak jej 19-letnia córka była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że zanieczyszczenie światłem kryje więcej gwiazd. My [społeczność naukowa] bierzemy tę wiedzę za pewnik... Można zrozumieć, że inni nie zdają sobie sprawy, że można zobaczyć gwiazdy, jeśli po prostu zgasi się światło — mówi Sofía.
W ramach swojej pracy Sofía miała okazję wspierać planetaria w Santiago i okolicach, prezentując pokazy, które zawierają informacje o ESO i o ich lokalnym niebie. Na planetariach spoczywa obowiązek promowania ciemnego nieba – mówi, opisując jedną z projekcji, która pokazuje, jak by wyglądało niebo nad miastem Santiago, gdyby nie było zanieczyszczeń światłem.
Dla Tanii i ESO Supernova przyszłość planetariów staje się coraz bardziej inkluzywna. Naprawdę chcę w dalszym ciągu poprawiać dostępność naszego planetarium – mówi, wspominając o innych planetariach, które wprowadziły takie rozwiązania, jak tłumacze języka migowego lub technologie haptyczne symulujące wrażenia dotykowe. Aby stworzyć bardziej dostępne planetarium, dba o utrzymanie kontaktu z szerszą społecznością i ludźmi pracującymi w planetariach na całym świecie. Praca w planetarium jest naprawdę fajna, a społeczność jest cudowna. Oni [planetarianie] są po prostu pasjonatami tego, co robią.
Możemy też zauważyć, że rola planetariów się zmienia. Jako przestrzenie, które nadal inspirują ludzi, posiadają więcej możliwości ich wykorzystania w sposób, którego nie można było się spodziewać w 1925 r. Dorastałam z myślą, że planetaria są tylko dla gwiazd — mówi Sofia — a teraz są to gwiazdy i coś więcej. To muzyka, kultura, miejsce spotkań”.
Gorąco zachęcamy do odwiedzenia planetariów w Polsce i zagranicą, aby spojrzeć w niebo z nowej perspektywy, przeżyć niezwykłą podróż przez Układ Słoneczny, zobaczyć narodziny gwiazd, odkryć tajemnice czarnych dziur i wiele, wiele więcej!
Więcej informacji:
• Ogólnoświatowa baza planetariów
• Baza filmów ESO na kopułę planetarium
• Oficjalna strona 100-lecia planetarium
Opracowanie: Magda Maszewska
Źródło: 100 years of planetaria - Sharing knowledge about the Universe
Na ilustracji: Zwiedzający podróżujący przez kosmos na pokazie w planetarium ESO Supernova. Źródło: ESO/P. Horálek
Pierwszy model projektora do planetarium firmy Zeiss w Jenie w Niemczech. Źródło: Deutsches Museum (CC-BY-SA 4.0)
Widok ciemnego nieba nad teleskopem VLT (Very Large Telescope) w północnym Chile, z Drogą Mleczną przebiegającą dokładnie nad głową. Źródło: ESO/Y. Beletsky
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/od ... echswiecie
2025-05-09.
Ludzkość od początku swojego istnienia patrzy w gwiazdy, często próbując sprowadzić je na Ziemię. Od malowideł jaskiniowych i ustnych opowieści po zegary astronomiczne i astrolabium – przez tysiące lat na wiele sposobów próbowaliśmy uchwycić i zrozumieć Wszechświat. Sto lat temu, 7 maja 1925 r., jeden wynalazek całkowicie zrewolucjonizował sposób, w jaki dzielimy się naszą wiedzą astronomiczną.
Tego dnia w Deutsches Museum w Monachium otwarto pierwsze planetarium na świecie, dając publiczności zupełnie nową możliwość zaangażowania się w astronomię w przystępny i wciągający sposób.
Ich oryginalny model projektora, który po raz pierwszy zaprezentowano około 18 miesięcy wcześniej w niemieckim mieście Jena, zilustrował ruch 4500 gwiazd wraz ze Słońcem, Księżycem i planetami. W tamtym czasie nie było zbyt wielu treści, w które można by się zagłębić poza tymi obiektami - astronomowie nie odkryli jeszcze żadnej planety poza Układem Słonecznym i dopiero zaczynali zdawać sobie sprawę, że nasza Galaktyka jest tylko jedną z wielu! Od tego czasu dokonano wielu innych odkryć i wiele się zmieniło w ponad 4000 planetariach działających obecnie na całym świecie.
Co takiego jest w planetarium, że sto lat później wciąż tu wracamy i jak mogą wyglądać za kolejne 100 lat?
Według Tanii Johnston, dyrektorki ESO Supernova Planetarium and Visitor Centre, ludzie uwielbiają planetaria, ponieważ nie mogą znaleźć takiego doświadczenia nigdzie indziej. To jest czynnik wow — mówi. To okazja, aby przyciągnąć uwagę ludzi, po prostu dlatego, że to niesamowite móc zobaczyć Wszechświat wokół siebie.
Ze względu na cyfrową naturę większości nowoczesnych planetariów, takich jak ESO Supernova czy Planetarium CNK (lub kopuł LED, takich jak Las Vegas Sphere), nie ma już ograniczeń co do treści, które mogą one pokazywać. Istnieje też wiele darmowych programów i dostępnych pokazów typu full-dome, od tematów dotyczących zanieczyszczenia światłem, aż po życie dinozaurów.
Ulubione programy Tanii to te, które są dostępne bezpłatnie i produkowane przez ESO, i które często obejmują przybliżanie odległych galaktyk: No wiecie, całkiem fajnie jest latać po Wszechświecie.
W miejscach na całym świecie, gdzie trudno jest zobaczyć nocne niebo, planetaria okazały się bardzo skutecznym narzędziem. Jak mówi Sofía Otero, ESO Outreach Officer w Chile, tutaj w Santiago nie widać już żadnych gwiazd... niebo jest tak zanieczyszczone światłem, że rzadko można zobaczyć więcej niż pięć obiektów. To przygnębiające, biorąc pod uwagę, że Chile jest jednym z najciemniejszych miejsc na świecie. Opowiada, jak jej 19-letnia córka była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że zanieczyszczenie światłem kryje więcej gwiazd. My [społeczność naukowa] bierzemy tę wiedzę za pewnik... Można zrozumieć, że inni nie zdają sobie sprawy, że można zobaczyć gwiazdy, jeśli po prostu zgasi się światło — mówi Sofía.
W ramach swojej pracy Sofía miała okazję wspierać planetaria w Santiago i okolicach, prezentując pokazy, które zawierają informacje o ESO i o ich lokalnym niebie. Na planetariach spoczywa obowiązek promowania ciemnego nieba – mówi, opisując jedną z projekcji, która pokazuje, jak by wyglądało niebo nad miastem Santiago, gdyby nie było zanieczyszczeń światłem.
Dla Tanii i ESO Supernova przyszłość planetariów staje się coraz bardziej inkluzywna. Naprawdę chcę w dalszym ciągu poprawiać dostępność naszego planetarium – mówi, wspominając o innych planetariach, które wprowadziły takie rozwiązania, jak tłumacze języka migowego lub technologie haptyczne symulujące wrażenia dotykowe. Aby stworzyć bardziej dostępne planetarium, dba o utrzymanie kontaktu z szerszą społecznością i ludźmi pracującymi w planetariach na całym świecie. Praca w planetarium jest naprawdę fajna, a społeczność jest cudowna. Oni [planetarianie] są po prostu pasjonatami tego, co robią.
Możemy też zauważyć, że rola planetariów się zmienia. Jako przestrzenie, które nadal inspirują ludzi, posiadają więcej możliwości ich wykorzystania w sposób, którego nie można było się spodziewać w 1925 r. Dorastałam z myślą, że planetaria są tylko dla gwiazd — mówi Sofia — a teraz są to gwiazdy i coś więcej. To muzyka, kultura, miejsce spotkań”.
Gorąco zachęcamy do odwiedzenia planetariów w Polsce i zagranicą, aby spojrzeć w niebo z nowej perspektywy, przeżyć niezwykłą podróż przez Układ Słoneczny, zobaczyć narodziny gwiazd, odkryć tajemnice czarnych dziur i wiele, wiele więcej!
Więcej informacji:
• Ogólnoświatowa baza planetariów
• Baza filmów ESO na kopułę planetarium
• Oficjalna strona 100-lecia planetarium
Opracowanie: Magda Maszewska
Źródło: 100 years of planetaria - Sharing knowledge about the Universe
Na ilustracji: Zwiedzający podróżujący przez kosmos na pokazie w planetarium ESO Supernova. Źródło: ESO/P. Horálek
Pierwszy model projektora do planetarium firmy Zeiss w Jenie w Niemczech. Źródło: Deutsches Museum (CC-BY-SA 4.0)
Widok ciemnego nieba nad teleskopem VLT (Very Large Telescope) w północnym Chile, z Drogą Mleczną przebiegającą dokładnie nad głową. Źródło: ESO/Y. Beletsky
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/od ... echswiecie