Wiadomości astronomiczne z internetu

Ciekawostki i postępy w dziedzinie astronomii
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

CERN kończy dziś 70 lat. Wkrótce wybierze nowego szefa
2024-09-29.
"Badania naukowe na najwyższym poziomie wymagają poważnych inwestycji, ale nie dają gwarancji wyniku. To, że nie wiemy, co odkryjemy jest istotą badań" - mówi RMF FM prof. Mark Thomson. Fizyk cząstek z Uniwersytetu Cambridge został oficjalnie zgłoszony przez Wielką Brytanię jako kandydat na nowego Dyrektora Generalnego CERN. W siedzibie Wielkiego Zderzacza Hadronów, gdzie odkryto słynną cząstkę Higgsa, prawdopodobnie wkrótce rozpocznie się budowa jeszcze potężniejszego urządzenia. Prof. Thomson w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim z RMF FM przypomina, że badania w dziedzinie cząstek elementarnych przydają się także innym dziedzinom nauki, na przykład biologii. Pozwoliły m.in. innymi na przełom w badaniach i rozumieniu funkcji białek, co ma kluczowe znaczenie dla pracy nad nowymi lekami.
Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN obchodzi dziś swoje 70-lecie. Równocześnie trwa proces wyboru nowego Dyrektora Generalnego CERN, który zastąpi na tym stanowisku kończącą drugą kadencję Włoszkę, dr Fabiolę Gianotti. Procedura wyboru przez kraje członkowskie CERN, w tym Polskę, zakończy się jesienią. Do tego czasu nie ujawnia się pełnej listy kandydatów. Prof. Mark Thomson jest jedyną osobą, której kandydaturę zgłoszono oficjalnie. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim przedstawia zasadnicze elementy swoich planów dotyczących CERN, przekonuje, że budowa nowego zderzacza, określanego jako Future Circular Collider (FCC) to inwestycja na następnych ponad 50 lat.
Grzegorz Jasiński: Ubiega się pan o stanowisko Dyrektora Generalnego CERN. To ogromna odpowiedzialność. Więc prawdopodobnie ma pan plan i zaczyna kampanię, aby zostać dyrektorem generalnym. Proszę więc pozwolić, że zacznę od pytania o wizję rozwoju CERN, jaką zamierza pan przedstawić.
Prof. Mark Thomson: CERN jest dla mnie niezwykle ważny. Tak naprawdę na świecie jest tylko jedna organizacja taka jak CERN. To miejsce, gdzie świat spotyka się, aby badać wszechświat. Dalszy sukces CERN jest dla nauki niezbędny i z oczywistych względów bardzo mi na tym zależy. Naukowo obecnie CERN ma trzy główne priorytety.
Pierwszy - prowadzimy poważną modernizację Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). Określamy to jako Wielki Zderzacz Hadronów o wysokiej świetlności HL-LHC). To będzie urządzenie, które będzie działać w latach 30. XXI wieku, umożliwiając odkrycia na szczytowym poziomie współczesnej nauki. To naprawdę ekscytujące. Kiedy budujesz nowy projekt, absolutnym priorytetem jest jego ukończenie na czas, zgodnie z harmonogramem, uruchomienie go i wprowadzenie tego naprawdę ekscytującego programu naukowego do działania.
Drugi priorytet wiąże się z obserwacją, że wszystkie duże projekty w fizyce cząstek wymagają dużo planowania, 20 lat planowania, zanim faktycznie masz szansę nacisnąć odpowiedni przycisk, aby go włączyć. A teraz jest czas, kiedy zbliżamy się do potrzeby podjęcia decyzji, co się stanie po Wielkim Zderzaczu Hadronów. I opcja, która jest obecnie na stole, która jest preferowaną opcją, to coś, co nazywa się Future Circular Collider (FCC - Przyszły Zderzacz Kołowy). Wrócę do tego za chwilę. Ale powinienem też powiedzieć o kolejnym priorytecie, który jest naprawdę ważny dla CERN. CERN to nie tylko wielkie narzędzie badawcze, jakim jest LHC. Przez 70 lat CERN zbudował cały kompleks akceleratorów, które wzajemnie się zasilają. I z pomocą tych urządzeń wykonujemy naprawdę interesujące badania naukowe. To niekoniecznie fizyka cząstek lub fizyka zderzaczy, to choćby bardzo ważny projekt badawczy z zakresu fizyki jądrowej, zwany ISOLDE. Jedną z rzeczy, którymi musimy się zajmować równolegle z myśleniem o dużych projektach zderzaczy, jest opracowanie długoterminowej wizji tego, jak te programy niezwiązane ze zderzaczami mają wyglądać. Musimy o tym pamiętać niezależnie od wizji Future Circular Collider i tego co dalej.
Plan budowy urządzenia Future Circular Collider jest niezwykle ważny, ponieważ to dużo pieniędzy do wydania. Pan opowiada się za realizacją tego projektu. Jaka jest pańska wizja tego konkretnego planu w CERN?
pańska wizja tego konkretnego planu w CERN?
Powód, dla którego Future Circular Collider ma tak duże znaczenie i jest tak ekscytujący, jest taki, że w 2012 roku odkryliśmy tę nową cząstkę, bozon Higgsa. To było naprawdę niezwykłe odkrycie. I czasami myślę, że zapominamy, jak ważne to było. To nie jest tylko kolejna cząstka. To zupełnie inny rodzaj materii. Rodzaj materii, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy. I jest bardzo szczególny, ponieważ bez bozonu Higgsa nic wokół nas we wszechświecie nie wyglądałoby tak, jak wygląda dzisiaj. Na przykład wszystkie cząstki nie miałyby masy. To byłoby bardzo złe dla ludzi. Wszystko z czego się składamy rozleciałoby się z prędkością światła. I to nie byłoby też bardzo dobre dla Wszechświata. Więc to naprawdę jest bardzo dziwne i bardzo ważne.
I jest, powiedziałbym, konsensus w fizyce cząstek, że odkryliśmy coś zupełnie nowego, unikatowego. Teraz musimy to zbadać, naprawdę zacząć odkrywać, rozumieć, co to jest. I to tak naprawdę jest celem następnego projektu. Future Circular Collider, a dokładnie jego pierwsze wcielenie, będzie w zasadzie taką fabryką bozonów Higgsa. Tworzysz wiele, wiele tych bozonów Higgsa w bardzo sterylnym środowisku eksperymentalnym i dokonujesz pomiarów.
Dlaczego to ma być właśnie ten Future Circular Collider? To jest projekt bardzo ambitny, kosztowny, ale jest najlepszym urządzeniem z pomocą którego można prowadzić takie badania naukowe. I myślę, że musimy być ambitni w CERN, by stworzyć najlepszą maszynę do uprawiania najlepszej nauki. Dlatego myślę, że musimy wykorzystać wszelkie szanse i znaleźć sposoby finansowania, by faktycznie zrealizować ten wspaniały projekt, który naprawdę umożliwi prowadzenie wspaniałych badań naukowych przez następnych 50 lat. To taka skala czasowa. Dokonujemy inwestycji na następnych ponad 50 lat.
Oczywiście, odkrycie bozonu Higgsa było bardzo popularne w opinii publicznej. To był wielki projekt, miał wielką reklamę. Ale zdaniem niektórych od tego czasu niewiele się w CERN wydarzyło. I oczywiście wiem, że przeprowadzono wiele badań, ale nie były one tak głośne dla opinii publicznej. Więc jaki jest pański sposób na przekonanie opinii publicznej, że te pieniądze - na poziomie 15 miliardów franków szwajcarskich - warto na ten nowy projekt wydać?
Myślę, że to dość złożona sprawa. Od odkrycia bozonu Higgsa w CERN wykonano ogromną ilość badań naukowych. Ale oczywiście takie odkrycie zupełnie nowego rodzaju materii to jest doświadczenie raz na pokolenie lub może raz na całe życie. To nie jest coś, co zdarza się bardzo często. I nauka w większości przypadków postępuje sekwencyjnie. Odkrywasz coś, uczysz się, rozumiesz to coraz lepiej, a potem badasz dalej, eksplorujesz. I to jest to, co robimy teraz z Wielkim Zderzaczem Hadronów. Naprawdę eksplorujemy wszechświat i możemy coś odkryć. Nie wiemy tego na pewno, ale możemy coś odkryć. I to jest cały sens eksploracji. Naprawdę nie wiemy, jaki będzie rezultat. Myślę, że jest ogromna szansa w CERN na znalezienie czegoś z pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów. W rzeczywistości jesteśmy wciąż na samym początku tej historii, jeśli chodzi o ilość danych zebranych w Wielkim Zderzaczu Hadronów, prawdopodobnie zebraliśmy mniej niż 10 procent. Więc to naprawdę ekscytujące.
A jeśli chodzi o kwestię wizerunku w opinii publicznej, po pierwsze musimy powtarzać, jak ekscytujące było odkrycie bozonu Higgsa. I czasami myślę, że to jest zapominane, ponieważ to było dawno temu. Druga sprawa to zainteresowanie, ekscytacja samą nauką. Zrozumienie, jak działa wszechświat, jest czymś, co było ważne dla ludzkości przez tysiąclecia. I to jest to, co robimy. Kontynuujemy tę podróż, aby spróbować zrozumieć, jak działa wszechświat. Inną rzeczą, którą musimy może bardziej wyraźnie komunikować, jest to, jak w sumie dziwnym miejscem jest wszechświat. Ma naprawdę bardzo dziwne właściwości. Cząstki nie mają rozmiaru. W pewnym sensie nie mają masy. Ale bozon Higgsa jakoś to koryguje. Więc to jest naprawdę ekscytujące. Niektóre aspekty nauki są dość skomplikowane i myślę, że to sprawia, że jest to trudne. Pewne aspekty są bardziej namacalne i jest nieco łatwiej. Na przykład wiemy, że istnieje gdzieś ciemna materia, materia, która nie oddziałuje w sposób, w jaki inne masy to robią. Więc myślę, że potrzebne jest poczucie, że to, co robimy, to kontynuacja poszukiwań, które ludzkość prowadziła, by zrozumieć wszechświat. To jest bardzo istotne podejście, które musimy bardziej wykorzystywać.
Kolejna sprawa, co do której musimy być w pełni szczerzy to fakt, że jeśli chcemy prowadzić badania naukowe na absolutnie szczytowym poziomie, pracujemy blisko tego, co "niemożliwe". Zadajemy sobie bardzo trudne pytania i prawdopodobnie potrzebujemy nowej technologii, by na nie odpowiedzieć. Tej technologii nie mamy i musimy ją zbudować. Jeśli chcemy pracować blisko tej granicy niemożliwego, musimy ruszyć naprzód z tą technologią. I to ta technologia potem zmienia nasze życie. Możemy tego nie widzieć od razu, nie widzieć w ciągu 10-20 lat, ale to w końcu się dzieje. Jest wiele przykładów. Na przykład ogólna teoria względności, opracowana przez Alberta Einsteina ponad 100 lat temu, bardzo techniczna, bardzo skomplikowana, w tamtych czasach kompletnie pozbawiona praktycznych aplikacji. Ale dziś wasze smartfony, urządzenia GPS całkowicie opierają swoje działanie na zrozumieniu tej teorii. To była po prostu podróż trwająca 100 lat.
A teraz z kolei, jeśli odnosimy się do tego co robimy w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych, zarówno od strony akceleratorów, jak i detektorów, to to poważnie zmienia nasz sposób prowadzenia badań biologicznych. Zwracam uwagę na wykorzystanie nowych dużych synchrotronów, dobrym przykładem jest Solaris w Krakowie, a także rozwój technologii kriomikrospkopii elektronowej. To osiągnięcia wywodzące się z fizyki cząstek elementarnych, które teraz pozwalają nam obrazować białka i lepiej rozumieć, jak one działają. To z kolei ma kluczowe znaczenie dla tworzenia nowych leków. W ten sposób narzędzia do badań biologicznych wywodzą się z fizyki cząstek. I mają istotny wpływ na zmiany w życiu ludzi. Nie zawsze da się takie bezpośrednie połączenie znaleźć, ale gdybyśmy nie prowadzili badań w fizyce cząstek, nie mielibyśmy tych synchrotronów, gdybyśmy nie rozwijali konkretnego rodzaju czujników, nie mielibyśmy kriomikroskopii elektronowej. Czasami to jest długa podróż. Ale zmiany, które napędzamy, rozwijając technologię w eksperymentach fizyki cząstek, mają potem ogromny wpływ.
Najlepsza nauka rodzi się we współpracy między różnymi laboratoriami, a CERN jest jednym z największych, jakie mamy. Ale mamy inne, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna czy LIGO do badania fal grawitacyjnych. Ale czasami, i widzieliśmy to podczas lądowania na Księżycu, konkurencja bywa jeszcze ważniejsza. Co pan myśli o współpracy z różnymi laboratoriami i konkurencji z nimi? I oczywiście z powodu wojny na Ukrainie przerwaliście współpracę z Rosją. To jest jasne i zrozumiałe. A co z współpracą ze Stanami Zjednoczonymi i może konkurencją z Chinami, które mówią o możliwym nowym zderzaczu tam? Nowym, bardziej potężnym...
Tak. To bardzo, bardzo interesujące pytanie. Zacznę od części dotyczącej współpracy, która moim zdaniem jest niesamowicie ważna. Jak już wspominaliśmy, następny projekt w fizyce cząstek nie jest tanim projektem. Jest dość kosztowny. Moim zdaniem, w kontekście globalnym, fakt, że obecnie istnieje tylko jedna organizacja taka jak CERN, jest naprawdę ważny. Więc świat przychodzi i inwestuje zasoby w jedno miejsce, gdzie można to zrobić. Więc to naprawdę dobry przykład współpracy i koordynacji. I tak to było przez ostatnie dziesięć lat, szczególnie między USA, Japonią i CERN. Decyzje zostały podjęte jakiś czas temu, że na przykład CERN nie będzie się zajmować się fizyką neutrin, ale skoncentruje się na fizyce zderzaczy. Powstał globalny program optymalizacji zasobów. Więc to się dzieje. I myślę, że musimy to robić, właśnie ze względu na koszty tych bardzo, bardzo dużych projektów.
Teraz sprawa konkurencji. To naprawdę interesujące pytanie. Wracając do wyścigu na Księżyc, napędzały go nie względy naukowe, ale geopolityczne. I to może nie być najbardziej właściwy sposób rozwijania nauki na najwyższym poziomie w obecnych warunkach. Kwestia Chin jest oczywiście bardzo złożona. I ostatecznie myślę, że to pytanie polityczne, a nie naukowe. I to jest wyzwanie, z którym zawsze się spotykamy. Nie jest dla mnie jasne, czy w tych bardzo dużych projektach zderzaczy - nawet jeśli chcielibyśmy mieć 2 lub 3 z nich - jest to słuszne na poziomie globalnym, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną. Nie sądzę, by było to dla nauki konieczne. Natomiast współpraca jest konieczna dla tego, by móc prowadzić badania naukowe na najwyższym poziomie.
Chciałbym zapytać teraz o bardzo popularny temat w tej chwili, o sztuczną inteligencję. Jakie jest pana zdanie na temat tego, czy pomoże ona nauce, fizyce cząstek? Czy pomoże przygotować się do nowych odkryć? A może pomoże dokonać nowych odkryć? Wiemy, że CERN produkuje ogromną ilość danych, może analiza tych danych to dobry sposób na wykorzystanie sztucznej inteligencji?
Tak naprawdę to dzieje się od lat 90. Nie nazywaliśmy tego wtedy sztuczną inteligencją. Nazywaliśmy to uczeniem maszynowym. Powiedziałbym, że eksperymentalni fizycy cząstek byli jednymi z pierwszych, którzy przyjęli techniki uczenia maszynowego w latach 90. Kiedy byłem stypendystą badawczym w CERN, zaczęliśmy używać tych nowych technik, ponieważ wiedzieliśmy, że są lepsze niż tradycyjne techniki. A fizycy zawsze chcą najlepszych narzędzi, najlepszego zestawu narzędzi do robienia najlepszej nauki. Więc to dzieje się od lat 90.
Teraz oczywiście sztuczna inteligencja to krok naprzód. To zupełnie inny poziom. I zawsze jestem zdumiony, kiedy rozmawiam z młodymi badaczami w CERN, i pytam ich o to, nad czym pracują. Powiedziałbym, że co najmniej w 50 procent przypadków mówią mi, że pracują nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji, aby robić lepiej to lub tamto. Niektóre z postępów, które są dokonywane przy użyciu sztucznej inteligencji to identyfikowanie określonych typów cech w danych, co jest bardzo obiecujące, czy to używanie sztucznej inteligencji do robienia czegoś, co jest bardzo trudne do zrobienia ręcznie, wzięcie bardzo dużego zestawu danych i następnie spojrzenie na te dane, zadanie sobie pytania, czy jest tam coś, czego się nie spodziewamy, coś dziwnego. To sposób prowadzenia prawdziwych poszukiwań nowej fizyki, której się nie spodziewamy. Nasi badacze aktywnie nad tym pracują, szczególnie młodzi ludzie stawiają na to duży nacisk. I to przynosi naprawdę poważny postęp w technikach analizy danych.
Byłem niedawno na dużej międzynarodowej konferencji, konferencji fizyki cząstek w Pradze. Postępy, jakie badacze poczynili w poprawie sposobu identyfikacji kwarków, które są cięższe od innych kwarków wewnątrz Wielkiego Zderzacza Hadronów, są niesamowicie imponujące. To jest naprawdę niemal niewiarygodnie dobre. Więc tak, to jest bardzo potężne narzędzie. I ma pan rację, zwracając uwagę na to, że ilość danych, które uzyskujemy w Wielkim Zderzaczu Hadronów jest ogromna, a z kolei sztuczna inteligencja bez danych jest niczym. Ona naprawdę opiera się na tych dużych zbiorach danych. Więc fizyka cząstek jest naprawdę idealnym zastosowaniem, czy też idealnym obszarem, gdzie można sztuczną inteligencję wykorzystać. Mamy bardzo, bardzo dużo danych. Są one również bardzo bezpieczne. To nie tak, jak w przypadku danych medycznych, czy biologicznych. Z natury rzeczy, zastosowanie sztucznej inteligencji do naszych danych nie niesie ze sobą żadnego innego ryzyka. Więc absolutnie to się dzieje i jest to bardzo, bardzo ekscytujące.
Myśli pan o używaniu tylko technologii sztucznej inteligencji, stworzonej przez innych, czy jak to było z internetem, czy z siecią Grid, CERN powinien włączyć się w prace nad sztuczną inteligencją?
To się do pewnego stopnia dzieje. Nie sądzę, by CERN miał konkurować z takimi dużymi firmami, które rozwijają nowe techniki AI. Również pod względem zasobów, zarówno ludzkich, jak i komputerowych, byłoby to bardzo, bardzo duże wyzwanie. Naukowcy, fizycy, nie tylko w CERN, ale i gdzie indziej, są bardzo dobrzy w przejmowaniu technik sztucznej inteligencji i stosowaniu ich w różny sposób, w bardzo specyficzny sposób. Więc chodzi o to, aby wyciągnąć to, co najlepsze z dostępnego zestawu narzędzi. I na przykład modele głębokiego uczenia, to są tylko zestawy narzędzi i nadal potrzebują dodatkowego przebłysku wyobraźni, aby wymyślić, jak użyć tego zestawu narzędzi w najlepszym celu. I tu myślę, że fizycy są naprawdę dobrzy.
A mówiąc o wyobraźni, chciałbym zapytać, czy rozważa pan jakieś nowe możliwości oddziaływania na młodych ludzi, nawet dzieci, ich inspiracji? Opowieści o małych cząstkach mogą być bardzo interesujące dla młodych ludzi. Może CERN mógłby uczestniczyć w tworzeniu jakiejś gry online, która dotarłaby do każdego miejsca na świecie i inspirowała młodych ludzi do myślenia o nauce. Co pan o tym myśli?
Widzimy to we wszystkich krajach, nie tylko w Europie, ale na całym świecie, że zainteresowanie młodych ludzi, uczniów nauką od wczesnego wieku jest naprawdę bardzo ważne. CERN ma fantastyczny program publicznego zaangażowania, kontaktu z publicznością. W zeszłym roku otworzyliśmy Science Gateway. To jednak budynek w samym CERN, co utrudnia ludziom odwiedzanie, bo trzeba tam trafić osobiście. Ale o wiele więcej młodych ludzi może teraz odwiedzić CERN, więc myślę, że to świetna inicjatywa.
Pytanie dotyczące ekscytującej obecności online, czy to w postaci gier online tematycznie związanych z fizyką cząstek, to naprawdę dobre pytanie. To może być wyzwanie, ale warto o tym pomyśleć. Wyzwanie oczywiście, polega na tym, czy gra komputerowa na temat cząstek może być tak ekscytująca jak Assassin's Creed, Grand Theft Auto, czy FIFA, która była moją ulubioną grą. To byłoby trudne, ale to interesujący pomysł, ponieważ dodatkową wartością aktywności online jest to, że można dotrzeć do znacznie większej liczby osób. To potencjał, by dotrzeć do wielu, wielu ludzi. Nie mam dobrej odpowiedzi na to pytanie, ale myślę, że to interesująca koncepcja.
Proszę pozwolić na ostatnie już, bardziej prywatne pytanie do pana jako jako naukowca i autora bardzo popularnego podręcznika o fizyce cząstek ("Współczesna fizyka cząstek"). Co w tych planach naukowych CERN jest dla pana osobiście najbardziej interesujące jako naukowca, czego sam chciałby się pan dowiedzieć, odkryć?
Tak wiele rzeczy. Ostatnio prowadziłem wykłady na temat Modelu Standardowego. Mamy ten wspaniały model fizyki cząstek elementarnych. On świetnie się sprawdza. Ale z drugiej strony mamy świadomość, że bardzo wielu rzeczy jeszcze nie wiemy, nie rozumiemy. Co dla mnie osobiście byłoby najważniejsze? Pytania o ciemną materię. Wiemy, że ona istnieje, ale nie jest elementem naszego obecnego obrazu fizyki cząstek. Ale wiemy, że istnieje. To mogą być bardzo masywne cząstki, albo kompletnie nowy rodzaj lekkich cząstek. Wiele eksperymentów próbuje to wyjaśnić. W CERN, w Wielkim Zderzaczu Hadronów poszukujemy ciemnej materii w zderzeniach, ale na świecie prowadzone są też inne eksperymenty. Więc myślę, że naprawdę zrozumienie natury ciemnej materii, byłoby dla mnie numerem jeden. To byłoby prawdopodobne najważniejsze odkrycie w nadchodzącej dekadzie.
Dla mnie osobiście sprawą, którą naprawdę chciałbym zrozumieć lepiej, są wzorce mas cząstek. Mamy 12 fundamentalnych cząstek. Wszystkie mają bardzo różne masy, od bardzo, bardzo małych po elektron i aż po bardzo, bardzo ciężkie cząstki. Nie mamy pojęcia, dlaczego mają różne masy. Absolutnie nic nie wiemy. Więc jest tu coś, czego naprawdę nie rozumiemy. I uzyskanie wglądu w to, co determinuje te masy, byłoby niesamowitym przełomem. Nie jestem pewien, czy dokonamy tego odkrycia w ciągu najbliższych 25 lat, ale nigdy nie wiadomo. I dlatego prowadzisz eksperymenty, ponieważ mogą pomóc zobaczyć coś, co zaczyna wyjaśniać naprawdę trudne zagadki, takie jak ta.
Więc bardzo dziękuję i życzę, by znalazł pan odpowiedzi na te pytania, może jako Dyrektor Generalny CERN. To mogłoby pomóc. Bardzo dziękuję i powodzenia.
Prof. Mark Thomson /CERN
W tunelu Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM

Centrum Komputerowe CERN. System zapisu na taśmach magnetycznych /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM

Globe of Science and Innovation (CERN) /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM

Źródło: RMF FM

https://www.rmf24.pl/nauka/news-cern-ko ... rp_state=1
Załączniki
CERN kończy dziś 70 lat. Wkrótce wybierze nowego szefa.jpg
CERN kończy dziś 70 lat. Wkrótce wybierze nowego szefa2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Zaskakujące opóźnienie otwarcia dziury ozonowej nad Antarktydą - odkrycie naukowców NASA
Autor: admin (2024-09-29)

Naukowcy z amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) dokonali zaskakującego odkrycia, które rzuca nowe światło na proces powstawania i zamykania się dziury ozonowej nad Antarktydą. Badania opublikowane na oficjalnej stronie internetowej agencji kosmicznej wskazują, że anomalia atmosferyczna w 2024 roku znacząco opóźniła otwarcie się tej groźnej luki w warstwie ochronnej Ziemi.
Dziura ozonowa nad Antarktydą to zjawisko, które od dziesięcioleci niepokoi naukowców i ekologów na całym świecie. Zwykle proces jej powstawania rozpoczyna się na początku sierpnia i trwa aż do grudnia, kiedy to stopniowy wzrost temperatury na półkuli południowej doprowadza do jej zamknięcia. Kluczową rolę w tym cyklicznym procesie odgrywa wir polarny - charakteryzujący się silnymi wiatrami kołowymi i wyjątkowo niskimi temperaturami.
To właśnie w pasie wokół krawędzi tego wiru zaczyna się zubożenie warstwy ozonowej, a następnie postępuje ono w kierunku środka, tworząc charakterystyczną dziurę.Jednak w 2024 roku wszystko potoczyło się inaczej. Naukowcy z NASA odkryli, że polarny wir atmosferyczny nad Antarktydą okazał się wyjątkowo wydłużony, a nie okrągły, jak to zwykle bywa. To z kolei opóźniło rozpoczęcie procesu zubożenia warstwy ozonowej, mimo że światło słoneczne powróciło na biegun południowy po nocy polarnej w sierpniu.
Zdaniem ekspertów, kluczową rolę w tym zaskakującym przebiegu wydarzeń odegrały dwa epizody ocieplenia, które zniekształciły wir polarny. W lipcu i sierpniu 2024 r. temperatury w stratosferze nad Antarktydą tymczasowo wzrosły odpowiednio o 15°C i 17°C. Naukowcy podkreślają, że tego typu zjawiska ocieplenia są niezwykle rzadkie na biegunie południowym.
Opóźnienie w otwarciu się dziury ozonowej nad Antarktydą w 2024 roku może mieć poważne konsekwencje dla ekosystemów tego regionu. Warstwa ozonowa pełni bowiem kluczową rolę w ochronie Ziemi przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym, które może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych u ludzi, a także negatywnie wpływać na rośliny i zwierzęta.
Naukowcy z NASA zapowiadają, że będą uważnie monitorować sytuację nad Antarktydą w kolejnych latach, aby lepiej zrozumieć mechanizmy stojące za powstawaniem i zamykaniem się dziury ozonowej. Liczy się każda informacja, która może pomóc w opracowaniu skutecznych strategii ochrony naszej planety.

Źródło: NOAA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zask ... owcow-nasa
Załączniki
Zaskakujące opóźnienie otwarcia dziury ozonowej nad Antarktydą - odkrycie naukowców NASA.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Zmiany klimatu mogły unicestwić kosmitów? Zaskakujące wyniki badań

2024-09-29. Wiktor Piech
Naukowcy rozważają, jak wzrost temperatury związany z aktywnością technologiczną wpływa na zdolność do przetrwania cywilizacji. Nowe badania oparte na prawach termodynamiki wskazują, że ciepło odpadowe może mieć drastyczne konsekwencje dla życia na Ziemi i egzoplanetach, co może wyjaśniać m.in. brak kontaktu z obcymi cywilizacjami.

Jak podaje amerykańska Narodowa Agencja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) nasza planeta ogrzewa się w tempie 0,06 stopni Celsjusza na dekadę od 1850 roku. Do tej pory średnia globalna temperatura wzrosła o około 1,11 stopnia. Z kolei od 1982 roku średni roczny wzrost wzrósł do 0,2 stopnia. Idąc tym tempem, to do połowy tego stulecia średnia globalna temperatura wzrośnie o 1,5-2 stopnie Celsjusza.
Naukowcy zauważyli, że z podobnymi kwestiami, tj. spalanie paliw kopalnych, zanieczyszczanie środowiska itp., mogły/mogą zmagać się hipotetycznie istniejące obce cywilizacje. Specjaliści uważają, że rosnące temperatury na danej planecie mogą być nieuniknionym skutkiem wzrostu zużycia energii. Te rozważania mogą mieć poważne implikacje dla poszukiwań inteligentnych form życia w kosmosie i dla astrobiologii jako takiej.

Obce cywilizacje również mogły zmagać się ze zmianami klimatu
W 1969 roku powstała praca autorstwa radzieckiego naukowca Michaiła Budyki, gdzie stwierdził: "Cała energia używana przez człowieka jest przekształcana w ciepło, przy czym główna część tej energii jest dodatkowym źródłem ciepła w porównaniu z obecnym zyskiem promieniowania. Proste obliczenia pokazują, że przy obecnym tempie wzrostu zużycia energii ciepło wytwarzane przez człowieka w ciągu mniej niż dwustu lat będzie porównywalne z energią pochodzącą ze Słońca".
Nowe badania wychodzą z powyższego punktu założenia. Jak mówi dla Universe Today dr Manasvi Lingam Florida Insitute of Technology: - Obecny wkład tzw. ciepła odpadowego we wzrost globalnej temperatury jest minimalny. Jednakże, jeśli produkcja tego ciepła będzie przebiegać wykładniczo przez następne stulecie, to dalszy wzrost temperatury o 1 stopień Celsjusza może wyniknąć z powodu spalania paliw kopalnych niezależnie od nasilenia efektu cieplarnianego.

Dodaje: - Jeśli generacja ciepła odpadowego utrzyma swój wykładniczy wzrost przez stulecia, to może to ostatecznie doprowadzić do całkowitej utraty możliwości zamieszkania i zagłady wszelkiego życia na Ziemi.

Badacze stwierdzają, że ogrzewanie, które jest przedmiotem analizy, jest nieuniknioną konsekwencją praw termodynamiki. Wzrost ogrzewania w pewnym momencie może wpływać na zdatność danej planety do zamieszkania.
Idąc dalej, specjaliści określili, ile czasu może zająć zaawansowanym cywilizacjom osiągnięcie punktu, w którym doprowadzą swoją planetę do stanu, gdzie nie będzie zdatna do życia. W tym celu stworzyli modele teoretyczne oparte na wspomnianej drugiej zasadzie termodynamiki.
Swoje rozważania zastosowali do ekosfery planetarnej, biorąc pod uwagę ekosferę okołosłoneczną (CHZ). Jak powiedział profesor Amedeo Balbi z Universita di Roma Tor Vergata: - Dostosowaliśmy obliczenia do strefy nadającej się do zamieszkania, czyli standardowego elementu w badaniach egzoplanetarnych. Zasadniczo uwzględniliśmy dodatkowe źródło ogrzewania — pochodzące z aktywności technologicznej — obok promieniowania gwiazdowego.
Wykorzystując ludzką cywilizację jako "szablon", stworzono globalne wskaźniki zużycia energii, które w około 1800 roku wynosiły 5653 terawatogodzin i wzrosły do 183 230 terawatogodzin w 2023 roku. Zauważono dodatkowo, że trend wzrostu przyspieszał w czasie wraz ze wzrostem populacji. Biorąc wszystkie powyższe elementy, obliczono, że maksymalny czas życia zaawansowanej cywilizacji wynosi około 1000 lat.
Co czeka zaawansowane cywilizacje?

Nasze wyniki wskazują, że wpływ ciepła odpadowego może stać się znaczący nie tylko w przyszłości Ziemi, ale także w rozwoju hipotetycznych gatunków technologicznych zamieszkujących planety wokół innych gwiazd - mówi prof. Balbi.

Dodaje: - W związku z tym rozważenie tego ograniczenia może wpłynąć na sposób, w jaki podchodzimy do poszukiwań zaawansowanego technologicznie życia we wszechświecie i jak interpretujemy wyniki takich poszukiwań. Na przykład może to stanowić częściowe wyjaśnienie paradoksu Fermiego [które zadaje m.in. pytanie, dlaczego jeszcze nie nawiązaliśmy kontaktu z obcą cywilizacją? - red.].
Prof. Balbi stwierdza również: - Chociaż nasza praca skupia się na fizyce, a nie na rozwiązaniach wyzwań społecznych, przewidujemy kilka scenariuszy, które mogłyby pomóc gatunkowi technologicznemu złagodzić ograniczenia związane z ogrzewaniem odpadowym i opóźnić jego wystąpienie. Wystarczająco zaawansowana cywilizacja mogłaby wykorzystać technologię do przeciwdziałania ogrzewaniu, np. stosując osłony gwiezdne.

Mówi: - Alternatywnie mogliby przenieść znaczną część swojej infrastruktury technologicznej poza Ziemię, przenosząc się w przestrzeń kosmiczną. Takie megaprojekty inżynieryjne [np. Strefy Dysona - red.] miałyby znaczące implikacje dla naszych poszukiwań technosygnatur. Mniej ambitnym, ale być może bardziej wykonalnym podejściem byłoby zmniejszenie zużycia energii poprzez spowolnienie wzrostu. Oczywiście nie możemy przewidzieć, która z tych opcji jest najbardziej prawdopodobna.
Wyniki badań zostały opublikowane na platformie naukowej arXiv.
Obce cywilizacje mogą zmagać się z takimi samymi problemami jak my /r3m0z /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/ ... Id,7821221
Załączniki
Zmiany klimatu mogły unicestwić kosmitów Zaskakujące wyniki badań.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Rakieta Crew-9 wystartowała. Zabierze na Ziemię astronautów, którzy utknęli w kosmosie
2024-09-29.TM.
Z przylądka Canaveral w USA wystartował na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) statek kosmiczny SpaceX Crew-9. W lutym statkiem tym wróci na Ziemię dwoje innych astronautów, którzy utknęli na ISS kilka miesięcy temu.
Start doszedł do skutku w sobotę, po kilkukrotnym przekładaniu terminu (ostatnio z powodu huraganu Helene) z platformy Space Launch Complex-40.
SpaceX na ratunek po wpadce Boeinga

To pierwsza załogowa misja kosmiczna wystrzelona z tego miejsca – z astronautą NASA Nickiem Hague'iem i kosmonautą Roskosmosu Aleksandrem Gorbunowem na pokładzie. Przewidywany czas dokowania Crew-9 na ISS to niedziela, godz. 23:30 czasu polskiego.
Po dotarciu na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) Hague i Gorbunow będą prowadzić pięciomiesięczną misję naukową. Po zakończeniu misji wrócą na Ziemię wraz z parą amerykańskich astronautów Barrym Wilmore'em i Sunitą Williams, którzy przebyli na ISS w czerwcu statkiem Starliner firmy Boeing.
Wilmore i Williams mieli wrócić na Ziemię po siedmiu dniach, ale ze względu na problemy techniczne z kapsułą NASA podjęła decyzję, że pozostaną oni w kosmosie do lutego 2025 r.
W związku z tą sytuacją NASA ograniczyła skład załogi – pierwotnie wyznaczone do misji naukowe Zena Cardman i Stephanie Wilson zostały z niej wykluczone. Mają one zostać wyznaczone do kolejnego lotu na ISS.

Na ISS miało lecieć czworo astronautów, ale potrzebne było miejsce na drogę powrotną (fot. Miguel J.Rodriguez Carrillo/Getty Images)

https://www.tvp.info/82570185/spacex-cr ... -na-stacji
Załączniki
Rakieta Crew-9 wystartowała. Zabierze na Ziemię astronautów, którzy utknęli w kosmosie.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Na niebie rozbłyśnie nowa gwiazda. To może stać się w dowolnej chwili

2024-09-29. Dawid Długosz
Nowa gwiazda na nocnym niebie. Astronomowie przygotowują się do zjawiska, które zdarza się raz w ciągu życia. Oczy naukowców są zwrócone w kierunku gwiazdozbioru Corona Borealis, gdzie w zasadzie w dowolnej chwili może rozbłysnąć nowa gwiazda, co nastąpi w wyniku potężnej eksplozji.

Wpatrując się w nocne niebo widzimy ciągle te same gwiazdy, które po prostu zmieniają położenie. Jednak już wkrótce będziemy świadkami rozbłyśnięcia nowego obiektu tego typu i będzie go można dostrzec gołym okiem. W zasadzie może do tego dojść w dowolnej chwili.
Nowa gwiazda na niebie w wyniku potężnej eksplozji
Obecnie astronomowie kierują swoje oczy i przyrządy w stronę gwiazdozbioru Corona Borealis, który jest oddalony od Ziemi o około 3 tys. lat świetlnych. Dojdzie tam do rzadkiego zjawiska, które wiele osób będzie mogło zaobserwować tylko raz w życiu. Wynika to z faktu, że dochodzi do niego co około 80 lat.
Nową gwiazdą na ziemskim niebie będzie T Coronae Borealis, choć tak naprawdę jest to istniejący od dawna obiekt, który po prostu zazwyczaj nie jest widoczny gołym okiem z naszej planety. Jednak co wspomniane około 80 lat dochodzi tam do potężnej eksplozji typu nowa i to sprawia, że biały karzeł znacząco jaśnieje. Do tego stopnia, że pod tym względem jest jej blisko do Gwiazdy Polarnej.
T Coronae Borealis to biały karzeł, a więc w zasadzie pozostałość po martwej gwieździe. Żywi się on materią z towarzysza w postaci pobliskiego czerwonego olbrzyma. Obecnie notuje się znaczny spadek jasności na pierwszej z gwiazd. Podobny zauważono przed ostatnią eksplozją w 1946

Wiemy, że wybuchnie — to zupełnie oczywiste.
powiedział Space.com Edward Sion, profesor astronomii i astrofizyki na Uniwersytecie Villanova w Pensylwanii

Astronomowie gotowi na "nową gwiazdę"
Jest to niebywała okazja dla wszystkich miłośników astronomii, bo tego typu zjawiska są niezwykle rzadkie. Szykują się do tego także towarzystwa astronomiczne, które będą chciały przeprowadzić obserwacje z wykorzystaniem różnych teleskopów. Wśród nich jest Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba czy obserwatorium VLA.
Już teraz T Coronae Borealis obserwowane jest przez teleskop promieni gamma Fermi należący do NASA. Każdego dnia poświęca się nawet kilka godzin pracy tego obserwatorium na badania. W momencie, gdy dojdzie do eksplozji, to następstwem zjawiska będzie znaczący wzrost promieniowania.
Naukowcy chcą sprawdzić, jak szybko biały karzeł traci materię po wybuchu. Uczeni wierzą również, że pozwoli to lepiej zbadać fale uderzeniowe będące następstwem zjawiska.
Naukowcy twierdzą, że T Coronae Borealis znajduje się już w zasadzie u szczytu co około 80-letniego cyklu i do potężnej eksplozji może dojść w każdej chwili. Dlatego towarzystwa naukowe są przygotowane do przeprowadzenia badań oraz obserwacji, które ponownie nadarzą się dopiero na początku przyszłego wieku.
Na niebie rozbłyśnie nowa gwiazda. To może stać się w dowolnej chwili. /maximusnd /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/nauka/news- ... Id,7825476
Załączniki
Na niebie rozbłyśnie nowa gwiazda. To może stać się w dowolnej chwili.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Zdumiewająca galaktyka we wczesnym wszechświecie. Coś w niej świeci
2024-09-29. Radek Kosarzycki
Dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba naukowcy mogą w końcu zaglądać w najdalsze rejony obserwowalnego wszechświata. W ten sposób jesteśmy w stanie na własne oczy zobaczyć, jak wyglądał wszechświat tuż po Wielkim Wybuchu, od którego wszystko się zaczęło. Astronomowie od dawna spodziewali się, że wczesny wszechświat będzie skrywał wiele nietypowych tajemnic. Teraz naukowcy opisali jedną z nich.
Wczesny wszechświat musiał znacząco różnic się od tego, który obserwujemy obecnie w swoim otoczeniu. Jakby nie patrzeć, tuż po Wielkim Wybuchu istniał tylko wodór, hel i nieznaczne ilości litu. Z tych pierwiastków powstały pierwsze gwiazdy, w których wnętrzach dopiero powstawały inne, cięższe pierwiastki. Pod koniec życia tych gwiazd dochodziło do eksplozji, w których owe cięższe pierwiastki rozsiewane były po wszechświecie. Kolejne pokolenia gwiazd powstawały zatem z materii już wzbogaconej o cięższe pierwiastki. Siłą rzeczy, w obecnym wszechświecie nie jesteśmy w stanie już odkryć gwiazd zbudowanych z czystej, pierwotnej materii. Takie gwiazdy jesteśmy w stanie znaleźć jedynie na granicach obserwowalnego wszechświata, bowiem docierające do nas stamtąd światło, zostało wyemitowane niemal 13 miliardów lat temu, gdy wszechświat faktycznie był młody.
Naukowcy mają wciąż bardzo wiele pytań o to, w jaki sposób powstawały pierwsze gwiazdy i jak tworzyły one pierwsze galaktyki. Dopiero od niedawna możemy szukać odpowiedzi na te pytania za pomocą najnowocześniejszych teleskopów.
Jak możemy przeczytać w najnowszym wydaniu periodyku naukowego Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, naukowcy odkryli w odległym wszechświecie bardzo nietypową galaktykę. Obiekt skatalogowany pod numerem GS-NDG-9422 widzimy takim, jakim był zaledwie miliard lat po Wielkim Wybuchu.
Okazuje się, że owa galaktyka pod jednym względem różni się od wszystkiego, co dotychczas widzieliśmy w przestrzeni kosmicznej. Otóż wypełniający galaktykę gaz świeci jaśniej niż tworzące ją gwiazdy.
Takiego czegoś nigdy jeszcze nie obserwowano. Naukowcy podejrzewają, że obiekt ten może stanowić brakujące ogniwo w łańcuchu ewolucji galaktyk z pierwszych gwiazd do galaktyk obserwowanych obecnie.
Co jednak ciekawsze, naukowcy analizujący dane z Webba opracowali modele komputerowe, w których obłoki gazu ogrzewane są przez ekstremalnie gorące, masywne gwiazdy do takiego punktu, w którym świecą one jaśniej od tychże gwiazd. Dokładnie tak samo wyglądają dane obserwacyjne z Webba.
Modele te wskazują, że mamy do czynienia z gwiazdami znacznie gorętszymi i znacznie masywniejszymi od obecnie obserwowanych. O ile w obecnym wszechświecie gwiazdy mają temperatury rzędu 40-50 tysięcy stopni Celsjusza, o tyle gwiazdy tworzące galaktykę 9422 osiągają ponad 80 000 stopni Celsjusza.
Astronomowie wskazują, że to co obserwujemy to galaktyka, w której zachodzą intensywne procesy gwiazdotwórcze wewnątrz gęstego obłoku gazu. Powstają tam ogromne ilości masywnych, gorących gwiazd, które z każdej strony intensywnie ogrzewają otaczający je gaz do punktu, w którym emituje on olbrzymie ilości promieniowania.
Warto tutaj wspomnieć o jeszcze jednym stopniu komplikacji. Nasza wiedza wskazuje, że takie warunki mogły panować w pierwszych galaktykach we wszechświecie, które powstały z gwiazd III populacji (najwcześniejszych gwiazd we wszechświecie). Problem w tym, że pod względem chemicznym galaktyka ta jest dużo bardziej zaawansowana od pierwszych galaktyk. Możliwe zatem, że mamy tutaj do czynienia z nieco późniejszym etapem ewolucji, w którym w galaktyce istnieją już gwiazdy powstałe z materii wyrzuconej w eksplozjach, do których dochodziło pod koniec życia pierwszych, masywnych gwiazd.
Odkrycie 9422 odpowiedziało naukowcom na kilka pytań, ale postawiło znacznie więcej nowych pytań. Jako, że jak na razie mamy do czynienia z tylko jedną galaktyką tego typu, naukowcy nie są w stanie ustalić, czy jest ona typowa dla tego okresu i czy wszystkie wczesne galaktyki przechodziły przez ten etap ewolucji. Pozostaje zatem dalej wpatrywać się w najdalsze rejony wszechświata i poszukiwać podobnych obiektów. Im więcej uda się ich odkryć, tym więcej pytań znajdzie swoje odpowiedzi.

Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Alex Cameron (Oxford)

https://www.focus.pl/artykul/zdumiewaja ... s7fw9QWY6A
Załączniki
Zdumiewająca galaktyka we wczesnym wszechświecie. Coś w niej świeci.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Osobliwe odkrycie. Skorupa ziemska nie jest taka sztywna, jak się wydawało
2024-09-30. Radek Kosarzycki
Już w szkole podstawowej dowiadujemy się, że Ziemia zbudowana jest z ciekłego i stałego jądra, półpłynnego płaszcza i sztywnej skorupy, po której wszyscy na co dzień chodzimy. Teraz okazuje się jednak, że ta ostatnia informacja jest niepełna. Skorupa ziemska jest owszem sztywna, ale od drugiej, wewnętrznej strony dosłownie kapie do wnętrza planety.
Dowody na ten niespodziewany i zupełnie nowy dla naukowców proces geologiczny dostrzeżono w rejonie Płaskowyżu Anatolijskiego w Turcji. Badaczy przyciągnęły tam szczególnie charakterystyczne zmarszczki i wgłębienia na powierzchni planety.
Najnowsze informacje wskazują na to, że pod zagłębieniem, na którym znajduje się tzw. Równina Konijska skorupa ziemska powoli tworzy charakterystyczne krople, które stopniowo zapadają się do wnętrza płaszcza ziemskiego. Proces ten bynajmniej nie pozostaje obojętny dla tego, co się dzieje na powierzchni planety.
Jak na razie naukowcy nazywają ten ciekawy proces skapywaniem litosferycznym, choć to stosunkowo nowa nazwa dla stosunkowo niedawno odkrytego procesu geologicznego. Być może nadal byśmy o nim nie wiedzieli, gdyby nie dane satelitarne, w których naukowcy zauważyli charakterystyczne koliste kształty zapadającej się do wnętrza planety skorupy ziemskiej. To dopiero po dostrzeżeniu tego osobliwego zachowania w danych satelitarnych naukowcy zaczęli się zastanawiać, co się dzieje pod skorupą.
Wszystko wskazuje na to, że kiedy dolna część skorupy ziemskiej zostanie podgrzana do pewnej granicznej temperatury, zaczyna robić się lepka niczym miód. Taka półpłynna gorąca warstwa skorupy zaczyna zagłębiać się w płaszcz Ziemi. Siłą rzeczy, gdy taka kropla zanurza się do płaszcza, zaczyna ciągnąć wyżej znajdujące się warstwy za sobą. To jednak nie koniec historii, gdy bowiem kropla ostatecznie się oderwie, tak naprężone wyższe warstwy skorupy odbijają się i unoszą z powrotem ku powierzchni. Pierwotnie proces ten odkryto w Kotlinie Arizaro pod Andami, teraz jednak badacze podobny przykład znaleźli w Turcji.
Dane geologiczne wskazują, że Płaskowyż Anatolijski podniósł się o kilometr na przestrzeni ostatnich 10 milionów lat. Wszystko wskazuje na to, że jest to efekt oderwania się kropli półpłynnej skorupy i odbicia pozostałej części skorupy z powrotem w kierunku powierzchni planety.
Mało tego, znajdująca się na Płaskowyżu Anatolijskim Kotlina Konijska opada o 20 milimetrów rocznie ku wnętrzu planety. Mamy tutaj zatem do czynienia z opadającym obszarem położonym na obszarze, który się unosi. Możliwe zatem, że mamy do czynienia z formowaniem się pod kotliną kolejnej kropli, która już teraz zaczyna ciągnąć ten obszar w dół.
Zespół naukowców postanowił zasymulować ten fascynujący proces w warunkach laboratoryjnych. W tym celu wypełniono pojemnik z pleksiglasu wysoce lepkim polimerem silikonowym, który miał symulować lepki dolny płaszcz Ziemi. Mieszanka tego samego polimeru i gliny modelarskiej została użyta do odtworzenia górnego płaszcza, podczas gdy mieszanka ceramicznych kulek i piasku krzemionkowego posłużyła jako skorupa.
Kiedy w „górnym płaszczu” umieszczono gęsty płyn, który miał symulować kroplę stopionej skorupy, w ciągu 10 godzin zaobserwowano jej opadanie. Zanim zdążyła ona dotrzeć na dno pojemnika, po 50 godzinach od rozpoczęcia eksperymentu, zaczęła się formować kolejna kropla. Powstałe na powierzchni odkształcenia przypominały powstawanie Kotliny Konijskiej na Płaskowyżu Anatolijskim.
Wyniki te sugerują, że kapanie litosferyczne jest procesem wieloetapowym i zgrabnie wyjaśniają dziwne, jednoczesne wypiętrzanie i opadanie skorupy ziemskiej obserwowane na terenie Turcji.
https://www.chip.pl/2024/10/rosja-drony ... ier-wojsko
Załączniki
Osobliwe odkrycie. Skorupa ziemska nie jest taka sztywna, jak się wydawało.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Chiny prezentują nowe skafandry. Będą używane na Księżycu
2024-09-30.
Mateusz Mitkow
Chiny zaprezentowały nowe skafandry kosmiczne, które będą wykorzystywane przez tajkonautów podczas misji na Srebrnym Globie. W prezentacji wzięli udział Zhai Zhigang oraz Wang Yaping, która ma szansę zostać pierwszą kobietą na Księżycu.
28 września br. China Manned Space Agency (CMSA), czyli chińska agencja, zajmująca się programem załogowych lotów kosmicznych zaprezentowała nowe skafandry, które będą nosić chińscy astronauci (tajkonauci) podczas misji lądowania na Księżycu. W ramach wydarzenia opublikowano również film promocyjny, który pokazał zarówno wygląd zewnętrzny, jak i kluczowe możliwości skafandra.
Modelami podczas prezentacji byli tajkonauci - Zhai Zhigang oraz Wang Yaping, czyli kapitan Sił Powietrznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, która w 2013 r. stała się drugą kobietą w Chinach, której udało się polecieć w kosmos (misja Shenzhou 10). Teraz Wang Yaping ma szansę zostać pierwszą kobietą w historii na Srebrnym Globie.
Wszystko zależy od dokładnego terminu wykonania pierwszej załogowej misji Państwa Środka, która zakłada lądowanie na naturalnym satelicie Ziemi. Zaprezentowane skafandry to element przygotowań do tego historycznego momentu. Obecne plany przewidują, że misja powinna zostać zrealizowana do 2030 r., a więc są to najbliższe lata.
Z przekazanych informacji wynika, że powyższe skafandry dla tajkonautów zostały wykonane tak, aby wytrzymać ekstremalne temperatury panujące na Księżycu, promieniowanie oraz mają chronić przed pyłem księżycowym. Agencja CMSA podkreśliła, że strój zapewni fizyczną elastyczność potrzebną do wykonywania zadań na powierzchni Księżyca.
Zawiera on także m.in. panoramiczny hełm z wbudowaną kamerą krótkiego i dalekiego zasięgu oraz wielofunkcyjną zintegrowaną konsolę sterowania na klatce piersiowej. Skafandry posiadają też elementy kultury Państwa Środka. CMSA dodała, że ogólny projekt kombinezonu księżycowego miał nawiązywać do stylu tradycyjnej chińskiej zbroi.
Elon Musk komentuje
Prezentacja opisywanych skafandrów obiegła światowe media i tym samym przykuła międzynarodową uwagę. Swój komentarz w tej sprawie dodał m.in. Elon Musk. ”Tymczasem w Ameryce Federalna Administracja Lotnictwa dusi krajowy program kosmiczny papierkową robotą!” - skomentował właściciel firmy SpaceX na platformie X. Ciężko się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę realizację programu kosmicznego przez Państwo Środka w porównaniu do USA.
W ramach pierwszej księżycowej misji załogowej Chiny planują wysłać na Srebrny Glob dwójkę tajkonautów, którzy spędzą na jego powierzchni do sześciu godzin. W 2026 i 2028 r. zostaną wykonane bezzałogowe misje Chang’e 7 oraz Chang’e 8, które zakładają lądowanie specjalnych sond na biegunie południowym Księżyca. Ich celem będzie badanie zasobów i testy ich wykorzystania do budowy stałej bazy, która zostanie zbudowana we współpracy z Rosją (projekt ILRS).
Amerykańska odpowiedź
W tym samym czasie Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami prowadzą program Artemis, który ma na celu przywrócić obecność człowieka na Srebrnym Globie, w tym również wybudowania samowystarczalnej bazy. Zgodnie z założeniami amerykańskiego programu astronauci mają wylądować na naturalnym satelicie Ziemi najwcześniej pod koniec 2026 r. Wszystko jednak wskazuje na to, że program Artemis doświadczy jeszcze znacznych opóźnień.
Biorąc pod uwagę powyższe informacje, można stwierdzić, że wyścig kosmiczny światowych mocarstw ponownie nabiera tempa. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny celują w księżycowy biegun południowy, czyli region uważany za bogaty w zasoby naturalne, przede wszystkim wody w postaci lodu. Postępy Chin w ostatnim czasie niepokoją nie tylko NASA, ale również Pentagon, który uważnie śledzi ich działania.
”To fakt: bierzemy udział w wyścigu kosmicznym i prawdą jest, że lepiej uważajmy, aby nie dotarli do miejsca na Księżycu pod pozorem badań naukowych. Nie jest też wykluczone, że powiedzą: Nie zbliżaj się, jesteśmy tutaj, to nasze terytorium” - mówił jeszcze w 2023 r. Bill Nelson w wywiadzie dla Politico..
Źródło: Space News, CNN
Autor. China Manned Space Agency

Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/chi ... a-ksiezycu
Załączniki
Chiny prezentują nowe skafandry. Będą używane na Księżycu.jpg
Chiny prezentują nowe skafandry. Będą używane na Księżycu2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Rakieta z druku 3D. Nadchodzi konkurencja dla Falcona 9?
2024-09-30. Wojciech Kaczanowski
Relativity Space zasłynęło z wystrzelenia rakiety Terran 1, która została w większości skonstruowana przy pomocy druku 3D. Od startu minął ponad rok, a firma pracuje nad znacznie większym systemem nośnym, z którym od kilku tygodni związane są kontrowersje. Co właściwie dzieje się z rakietą Terran R?
Aby dokładnie zrozumieć postępowanie Relativity Space cofnijmy się do marca 2023 r., kiedy udało się wystrzelić rakietę Terran 1, której części zostały wyprodukowane przy pomocy druku 3D. Misja nie powiodła się całkowicie. Po separacji stopni i uruchomieniu silnika Aeon Vacuum kontrolerzy lotu odnotowali spowolnienie w locie Terran 1, po czym ogłosili awarię w górnym segmencie rakiety.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Relativity Space pochwaliło się, że podczas próby osiągnięto kilka kamieni milowych, tj. separacja stopni lub przejście przez punkt Max-Q, w którym na rakietę działa maksymalne ciśnienie dynamiczne. Niedługo później firma ogłosiła porzucenie projektu i skupienie uwagi oraz środków na projekcie cięższej rakiety - Terran R.
Misja: Pokonać Falcona 9
Terran R została ogłoszona w 2021 r., natomiast od pierwotnego projektu dużo się zmieniło. Przede wszystkim początkowo firma planowała zdolność ponownego użytku nie tylko dolnego stopnia (około 20 razy), ale i górnego. Pomysł z drugim stopniem ostatecznie porzucono.
Kolejną zmianą od pierwotnego pomysłu jest zwiększenie nośności. Pierwotnie rakieta miała być zdolna do wyniesienia na niską orbitę okołoziemską (LEO) do 20 t ładunku. Obecne plany zakładają 23,5 t na LEO z pierwszym stopniem zdolnym do pionowego wylądowania i ponownego użycia oraz do 33,5 t na LEO w wersji jednorazowej.
Wraz ze zwiększeniem nośności, zmianie uległy również rozmiar oraz liczba silników Aeon R w dolnym segmencie rakiety. Według informacji podanych przez producenta, Terran R ma mieć długość około 82 m oraz średnicę blisko 5,5 m. W pierwszym stopniu znajdzie się natomiast 13 jednostek napędowych zamiast 7, jak pierwotnie zakładano.
W momencie ogłoszenia projektu rakiety Terran R firma Relativity Space stwierdziła, że konstrukcja będzie oparta w głównej mierze na druku 3D. W 2021 r. zapowiedziano nawet, że będzie to ”entirely 3D-printed launch vehicle” (pol. całkowicie drukowana w 3D rakieta nośna - red.). W tej kwestii również dużo się zmieniło.
Tim Ellis, właściciel Relativity Space, w jednym z wywiadów dla portalu ArsTechnica stwierdził, że firma natknęła się na duże problemy w produkcji jakościowych i trwałych elementów przy pomocy druku 3D. Ellis dodał ponadto, że nie jest już w stanie potwierdzić z pełnym przekonaniem, że rakieta zostanie w 90% wykonana daną metodą.
Amerykańska produkcja czy europejski dostawca?
W ostatnich tygodniach Relativity Space oraz rakieta Terran R zostały owiane kontrowersjami w wyniku opublikowanego zdjęcia na platformie X, na którym ukazano owiewkę do przyszłego systemu nośnego.
Na platformie X zrobiło się zamieszanie. Komentujący zauważyli, że przedstawiona owiewka nie jest produkcji amerykańskiej a europejskiej. Samo zdjęcie natomiast zostało wykonane nie w Stanach Zjednoczonych, tylko w Europie - prawdopodobnie w Emmen, w fabryce szwajcarskiej firmy Beyond Gravity.
Beyond Gravity produkuje owiewki dla m. in. europejskiej rakiety Ariane 6 i na podstawie podobieństwa wskazywanego przez komentujących, wydaje się bardzo prawdopodobne, że zdjęcie przedstawia elementy właśnie do tego systemu nośnego, a nie do Terran R.
Eric Berger na łamach ArsTechnica zwrócił ponadto uwagę, że ”u podstawy osłony znajduje się duża, biała tablica zasłaniająca znak, który najwyraźniej ujawnia, że ten sprzęt został zbudowany dla europejskiej rakiety Ariane 6”. Na podobieństwo wskazuje również ta sama średnica rakiet Ariane 6 i Terran R. Owiewka mogła zostać zbudowana nawet kilka miesięcy temu.
Pierwszy start i finalna koncepcja
Jeśli informacje zostaną w przyszłości oficjalnie potwierdzone, korzystanie z usług obcego dostawcy znacznie zwiększy koszty projektu oraz być może czas oczekiwania. Z drugiej strony Relativity Space odniosło znaczące postępy, tj. duża liczba testów silnika lub postępująca budowa platformy do prób statycznych.
Pomimo zmiany w projekcie na papierze Terran R wciąż wygląda na dobry system nośny, który może stanowić konkurencję dla Falcona 9. Oczywiście rakieta od SpaceX to sprawdzony sprzęt, ale popyt na rakiety tej klasy jest duży. Z czasem Relativity Space będzie musiało konkurować z rakietami Neutron od Rocket Lab, New Glenn od Blue Origin lub ogłoszoną niedawno przez Indie NGLV (Next Generation Launch Vehicle).
Rzeczywistość zweryfikowała ambitne plany Relativity Space, natomiast przyszłość wciąż może być optymistyczna. Z informacji podanych na stronie internetowej wynika, że pierwszy start powinien odbyć się w 2026 r. (początkowo planowano 2024 r.). Próba pokaże, na ile konkurencyjna będzie rakieta Terran R.
Wizualizacja startu rakiety Terran R.
Autor. Relativity Space

Silnik Aeon R
Autor. Relativity Space

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sy ... -falcona-9
Załączniki
Rakieta z druku 3D. Nadchodzi konkurencja dla Falcona 9.jpg
Rakieta z druku 3D. Nadchodzi konkurencja dla Falcona 9.2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 18981
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 25 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Polscy studenci pracują nad nową rakietą - Twardowsky 2
2024-09-30.
W rok po udanym starcie rakiety Twardowsky polscy studenci prezentują prace nad jeszcze lepszą wersją hybrydowo napędzanej rakiety, do której paliwo można wydrukować na drukarce 3D. Przy jej pomocy można wynieść satelitę na wysokość ponad 9 kilometrów.
„Twardowsky 2 projektowany jest pod wymagające międzynarodowe konkursy, jak Spaceport America Cup czy podobny konkurs organizowany w Portugalii. Start rakiety planujemy na 2025 rok” – powiedział PAP Radosław Kamiński ze Studenckiego Koła Astronautycznego przy Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.
Konkursy obejmują dwie podstawowe kategorie rakiet – takie, które nie przekraczają wysokości 10 tysięcy i te, które wznoszą się nawet na 30 tysięcy stóp, czyli ponad 9 kilometrów. Twardowsky 2 należy do tej drugiej kategorii. Rakieta jest na etapie konstruowania.
Studenci skupiają się na doskonaleniu napędu hybrydowego, który wykorzystuje stałe paliwo oraz ciekły utleniacz. Wysoką stabilność i efektywność spalania zapewnić ma zastosowany wtryskiwacz typu swirl. Dzięki temu nowa konstrukcja o kalibrze 200 mm, mierząca 4 m, pozwoli osiągać jeszcze większe wysokości i prędkości.
„Rakieta ma silnik hybrydowy i wykorzystuje stałe paliwo. Jest to blok z materiału ABS, który planujemy wydrukować na drukarce 3D. Następnie, przy pomocy płynnego utleniacza, powstaje mieszanka i dopiero wtedy mamy do czynienia z pełnoprawnym materiałem pędnym” – wyjaśnia Radosław Kamiński.
Poprzedni Twardowsky został wystrzelony 17 września 2023 roku z poligonu w Lipie. Druga wersja, tzw. iteracja projektu, Twardowsky 2 jest dopiero na etapie testów silnika; większość komponentów znajduje się jeszcze w fazie projektowej. Czerpiąc z doświadczeń zdobytych przy poprzednim projekcie, zespół szczegółowo analizuje każdy element, moduł i system, aby zapewnić bezpieczne i skuteczne testy lotne. Lot rakiety planowany jest – zgodnie z harmonogramami konkursów – na 2025 rok.
Rakieta powstaje w projekcie, na który studenci poświęcają swój wolny czas. Jak podkreśla Kamiński, istotne jest wsparcie pracowników oraz zaplecza technicznego uczelni, w szczególności opiekuna koła naukowego, prof. Jana Kindrackiego.
Ponad 200 członków Studenckiego Koła Astronautycznego działa w trzech sekcjach: robotycznej, rakietowej i balonowej. Równolegle do działalności w sekcjach tworzone są projekty satelitów (PW-Sat, PW-Sat 2 i aktualnie PW-Sat3), a także eksperymenty w ramach współpracy z polskimi i międzynarodowymi organizacjami, takimi jak Centrum Badań Kosmicznych PAN, Europejska Agencja Kosmiczna czy Swiss Space Center. Twardowsky 2 powstaje we współpracy z uczelnią oraz Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Podczas prac nad rakietą Twardowsky 2 studenci doskonalą także System Wyzwalania CubeSatów (miniaturowe sztuczne satelity), który otworzy nowe możliwości eksperymentalne i badawcze podczas kolejnych misji.
„Nasza rakieta jest wyposażona w system wynoszenia ładunków na pewną wysokość. Poprzedni Twardowsky wyrzucił w ten sposób satelitę zbudowanego przez zaprzyjaźnione z nami koło naukowe z Krakowa” – mówił Kamiński.
Poza rakietą Twardowsky 2, studenci rozwijają obecnie projekty rakiet FOK i Grot. Sterowana rakieta FOK wyposażona jest w system nawigacji wizyjnej. Grot to rakieta typu „boosted-dart”, która w 2019 roku pobiła rekord wysokości lotu polskich rakiet amatorskich.
Członek koła, Bartosz Rylski, student MEiL jako jedyny reprezentant polskiej uczelni zakwalifikował się do prestiżowego programu ESA - European Space Agency i wziął udział w kampanii startowej rakiety studenckiej. Niezbędne doświadczenie zdobył w kole naukowym. „Fly a Rocket!” to przedsięwzięcie, w ramach którego studenci z całej Europy budują, testują i wystrzeliwują rakietę. Program jest prowadzony przez ESA we współpracy z Andoya Space Education i Norweską Agencją Kosmiczną.
Start rakiety Twardowsky. Wrzesień 2023 r.
Autor. Studenckie Koło Astronautyczne/Politechnika Warszawska

Źródło PAP

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sy ... ardowsky-2
Załączniki
Polscy studenci pracują nad nową rakietą - Twardowsky 2.jpg
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wiadomości astronomiczne z internetu”